Kiedyś znalazłem takie nietypowe zdjęcie z Gdyni:
Jego nietypowość wynika też z pisowni nazwy na tablicy: Gotenha
ven. Pisownia z "v" obowiązywała za wczesnej okupacji - przed 26 października 1939 r. Od tej daty Gdynię oficjalnie przechrzczono na Gotenha
fen czyli w wolnym tłumaczeniu "port Gotów".
Goci byli wędrownym plemieniem germańskim zamieszkującym m.in. wybrzeża Bałtyku. (ich resztki jeszcze 250 lat temu trwały na Krymie) Dla hitlerowców był to argument za niemieckością okolicy i stąd zapewne pomysł by nie wracać do pruskiej nazwy Gdingen tylko nadać nową - bardziej nośną propagandowo, szczególnie że Gdingen była drobną wioską rybacką a Gdynia dużym miastem portowym. Prócz miejsca niewiele je łączyło. Do nowej nazwy dopasowano też herb miasta - na nowym widniała
łódź przypominająca statek Wikingów (w tym linku są też projekty odrzucone, niektóre kuriozalne).
Dawny maleńki dworzec Gdingen z czasu przed 1923 r. widać na tej fotce:
Warto przeczytać opis tego zdjęcia:
http://nasza-klasa.pl/profile/15981266/gallery/85
Link działa, ale dopiero po zalogowaniu.
Jakieś 40 lat młodsze jest poniższe zdjęcie:
Nie znam Gdyni na tyle by rozpoznać miejsce (google nie zna "domu pilota"), ale za to widoczny w części parowóz jest wystarczająco charakterystyczny by go nazwać. To tendrzak serii TKw2 czyli dawny pruski T16¹ Jeszcze ma podgrzewacz wody Knorra (poziomy cylinder nad kotłem po prawej), co sugeruje lata 50-te. Cylindryczny podgrzewacz + pompa tłokowa Knorra były podstawowym wyposażeniem większości parowozów poniemieckich. Pompa tłoczyła wodę wstępnie podgrzaną w podgrzewaczu, który budową i funkcją przypominał domowy bojler. Blachy kotłowe bardzo nie lubią zimnej wody (wywołuje naprężenia i przyśpiesza zużycie kotła), więc zanim pompa wtłoczyła wodę do kotła, trzeba było ją podgrzać. W warunkach powojennej PKP szybko zniechęcono się do awaryjnych pomp tłokowych. Prawdopodobnie brakowało do nich części zamiennych (taki sam problem mieli też na kolejach enerdowskich DR). Wymieniano więc pompy tłokowe na inżektory, które też są rodzajem pompy. Inżektor (przed wojną zwany przeważnie smoczkiem) ma tą zaletę, że sam z siebie podgrzewa tłoczoną wodę (styka się ona bezpośrednio z gorącą parą), a więc oddzielny podgrzewacz jest przy nim zbędny. Podłużne cylindry sukcesywnie znikały z kotłów poniemieckich maszyn. Poza tym inżektor jest prostszy od pompy tłokowej i nie ma części ruchomych (prócz regulacji) - rzadko się psuje. TKw2 to nie był parowóz kojarzony z Gdynią, już raczej z ruchem na bocznicach śląskich kopalni. Ale wygląda, że maszyny tej serii miały spore pole do popisu na portowych torach. Istnieje starsze(?) zdjęcie z pokrewnym parowozem TKw1 przy nabrzeżu: