Relacje z wycieczek długoweekendowych :)

Planowane imprezy i wycieczki, relacje oraz fotoreportaże;

Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard

Awatar użytkownika
Piotr Janik
InterCity
Posty: 300
Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Piotr Janik »

Czytając relacje ze szlaków, po których już być może nigdy nikt nie przejedzie kursowym pociągiem, zdałem sobie sprawę, że tak na prawdę jesteśmy jak wymierające pokolenie jakichś Indian!
Wydaje mi się, że w zabawę (sorry, to nie zabawa, to misja), nazywaną umownie MK wpisany jest pierwiastek dekadencji, w Polsce o tyle większy, o ile kraj wyjątkowy - bo pewnie Niemiec by tego nie potwierdził. Schyłek jest niepowstrzymany, nieuchronność ponagla do działania a świadomość, że należy się do mniejszości, że olbrzymia Reszta Świata nie podziela takich emocji - także motywuje. Każdy pewnie ma własną wizję, w moim przypadku kolej zanikająca, ślady kolei, przynależą do WiM Klimatu, do "dziejowego krajobrazu" ziemi (tej ziemi :D ), chociaż dziś już, wbrew temu, co powyżej, oddałbym wszystko, żeby ruch trwał, choćby w postaci klaustrofobusów.
Na każdej stacji ma powstać kapliczka MB Aleksandryjskiej Opiekunki Kolei
Od razu znać, żeś odszczepieniec i ancykryst, skoro dwie Przeczyste Panienki, różnych imion a i rangi niejednakiej, w pokraczną zestawiasz kompilacyą. Zanim grono MK - które en masse pobożne jest i praworządne - znielubi Cię, polecam http://www.kskp.szczecin.opoka.org.pl/czy.html czyli: "Ciekawe informacje na temat katolików-kolejarzy, ich św. patronów,
PKP i tym podobne tematy..." (sic!).
P.
Awatar użytkownika
Adam Dąbrowski
DYŻURNY RUCHU
Posty: 1140
Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn

Post autor: Adam Dąbrowski »

To, że jestem MK, jest wynikiem i przeszłości, i tego, co teraz, i przyszłości także.

Przeszłość to kolej piękna, romantyczna, niepowtarzalna, przepełniona zapachem dymu parowozowego, smarów i impregnatów. To przeszłość potężnych węzłów i najmniejszych stacyjek, na których zatrzymywały się pociągi...

Teraźniejszość jest tym, co należy przemienić... Jak najszybciej! W co? W lepszą przyszłość! Jaką!?

Pewnie nie taką, jak przeszłość, zwłaszcza w sferze technologii... Wierzę jednak, że kolej przeżyje jeszcze niejeden renesans, że odżyją opuszczone dziś miejsca na sieci żelaznych dróg... I ta wiara pozwala mi myśleć, że zawsze będę mógł cieszyć się urokiem kolejowych jazd, i że nigdy kolej nie pozostanie jedynie na papierze, filmach i makietach!

My, ród praworządnych MK, nigdy na to nie pozwolimy!!! My obronimy żelazne szlaki, a zwłaszcza te warmińsko - mazurskie!!!

Czołem grupa!!! :wink:
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Swiety Turecki

Post autor: Swiety Turecki »

MB oznaczalo Maryjnie Blogoslawionej ;) św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Jak owa snieta tak sie bedzie opiekowac PKP jak jej Wielka Siostra Polska przez ostatnie 200 lat, to...
A swoja droga... owa Katarzynka jezdzila pociagami, a moze lubila "kolejarza" czy jak? A co do szatanow i ancychrystow to jak najbardziej... ideologia obowiazuje :)

SN-iety Ganz
Awatar użytkownika
Adam Dąbrowski
DYŻURNY RUCHU
Posty: 1140
Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn

Post autor: Adam Dąbrowski »

Hej!

Wrzuciłem na neostradowy serwer (proszę się nie śmiać z linku) foty z wycieczek "nadzalewówką" i linią Grudziądz - Brodnica - Działdowo. Zapraszam do pobierania! ;)

Nadzalewówka:
www.zoowrzeszcz.neostrada.pl/Elblag_Braniewo_Orneta.zip

Grudziądz - Jabłonowo - Brodnica - Działdowo
www.zoowrzeszcz.neostrada.pl/Grudziadz_ ... a_2004.zip

Pozdrawiam!
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
CM

Piątek 3.12.2004

Post autor: CM »

Ponad pół tysiąca kilometrów w 12 godzin, 7 różnymi pociągami i chyba po raz ostatni taką traską...

W ramach pożegnań i mnie w końcu pogoniło na Wielkie Kółko, wszak ŚK zasponsoruje :)

Podbicie pierwsze, strajkowe...

Ruszam osobowym (7520 - Pszczółka plus same "jedynko-dwójki") przed siódmą rano z podnóża poznańskiej cytadeli. Eeech - niedawno jeszcze ten pociąg codziennie kursował aż do Olsztyna, teraz trzeba będzie ganiać po peronach w Thorn. Pierwszy kolejowy klimat - siedzę w przedziale z czterema kolejarzami z Gniezna... temat oczywiście tylko jeden - nowy RJ i strajk (po ocenzurowaniu nic by nie zostało z tych dialogów ;) ) Po porannym przebudzeniu odnotowuję lekką poprawę Vmax przy mojej ulubionej Chorągiewce, no i nadchodzącą konkurencję kolei - nasypy i przyczółki wiaduktu nowej autostrady pod Toruniem już prawie gotowe :(
W Thorn planowo - full czasu na szwendanie zanim odjedzie uBIPiowiona Pszczółka na Olsztyn. Niestety kierpociowe skrzeczy, że poczekamy jeszcze 7 minut na spóźnionego "Kopernika" (pewnie właśnie kończy pisać nowy rozdział "O obrotach sfer niebieskich..." ;) ) Jest też cynk o kontroli składu - drużynka biega gorączkowo sprawdzając plomby i gaśnice.

Podbicie drugie, wishfull thinking...

Wyjeżdżamy 10.01 - cholera, trzeba będzie szybko nogami przebierać w Jabłonowie - zamiast "conieco" pofocić :( Rewident przygląda się z zaciekawieniem mojemu biletowi - "yyy do lutego jeszcze Działdowo pojeździ" pociesza chyba sam siebie, pasażerka obok potwierdza wesoło... ale to wszystko chyba wishfull thinking :( Nad tym wszystkim płacze sobie samotna wierzba w rozwidleniu zarastającego szlaku przez Golub Dobrzyń... Tędy byłoby mi bliżej - tylko czy da się jeszcze przejechać? Jak już samorząd nie chce się dzielić PESĄ z Warmią i Mazurami, to niech chociaż reanimuje to piękne kółko! Niepoprawne marzenia... W Jabłonowie 3 składy (Kibel, PESA i Stonka z Bipami) czekają już na spóźnialskich - ale ruch, we wszystkie możliwe kierunki!

Podbicie trzecie, sardynkowe...

Ktoś chyba na głowę upadł :evil: - w piątek dać pojedynczą PESĘ do Działdowa! Pewnie druga znowu zdefektowała :( Przebierając łokciami przeciskam się w tej puszce sardynek za plecy mechanika - to jedyna szansa aby coś zobaczyć ze 118 letniej historii tej drogi żelaznej :) Tak ważna, ba - strategiczna, niegdyś dla Polski! Początkowo wojskowa rokadówka przygraniczna II Rzeszy. Po I wojnie najkrótsze połączenie W-wy z Wybrzeżem (ominięcie "wrażych" Prus), a po wojnie główna tranzytówka dla różniastych chlorów, kwasów, atomów i czego tam jeszcze z ZSRR. Jeszcze dziś na odcinku do Brodnicy i dalej na Sierpc, Płock ciągną potężne brutta Orlenu czy Lotosu z/do Petrochemii z "papugowymi" Gagarami czy Tamarami. Tylko pozornie bez sensu - bo właśnie takie niezelektryfikowane drugorzędne trasy PKP PLK wycenia znacznie taniej niż magistrale! Niestety, co opłacalne dla "prywaciarzy" to nieopłacalne dla PKP PR. Ukatrupienie przyspieszyło przecięcie linii granicą wojewódzką. Strach pomyśleć, ile likwidacji by było przy 49 województwach!? Już w 2002 przymierzano się do jej zamknięcia. A przecież za wyjątkiem krótkiego odcinka "granicznego" przed Lidzbarkiem tory są wciąż w świetnym stanie. Na frekwencję też nie można narzekać (jak na szynobus) - dopiero od Brodnicy będzie można znaleźć (z trudem!) wolne miejsce. Za Najmowem zaczyna się najpiękniejszy odcinek szlaku (i tak aż po Lidzbark). Znów powraca nostalgiczny tor z Golubia... a z nim na odcinku 2 km klimat dawnych magistrali :) Rewident w lot "łapie" moją ideę patrząc z uśmieszkiem na bilet... i znowu legendy, że "na pewno do lutego".

Podbicie czwarte, otynkowane...

W Brodnicy czekają już na nas przeciwne Laskowice (Stonka BIPolowa). Strasburska potęga... kiedyś sześciokierunkowy węzeł (licząc Tamę i wąską "cukiernicę"). Zmiana drużynki i abarot kontrolka :) Moja ulubiona Tama Brodzka - dla "wtajemniczonych" solidnie ufortyfikowany węzeł obronny na linii Drwęcy (obok potężny bunkier rodem z Wału Atlantyckiego), no i rdzewiejący od ponad czterech lat tor na Iławę przez Jajkowo ;) Ano właśnie - w Pesobusie wesoło. Lekko nachmielowane towarzystwo (ale to nie MK) jedzie chyba tędy pierwszy raz i pokłada się ze śmiechu z nazw kolejnych zapomnianych przystanków i stacyjek. Przy Pierławkach zaczną się tarzać po podłodze ;) Pada znamienne "czy jesteśmy jeszcze w Polsce?"... ano nie bardzo, co najlepiej czuć w lesie pod Priomą wśród magicznych staropruskich kręgów. A i widoczki już typowo puszczańsko-mazurskie, wszak w podlidzbarskich lasach przekraczamy granicę. Obłożenie ciągle na poziomie 100% - spora "wymiana" pasażerów w Sim-City, czyli przebrzydkim Lidzbarku Miasto (mistrzostwo świata w papraniu krajobrazu!). Odtrutką jest na szczęście starszy Lautenburg z kapitalną wieżą wodną i częścią starej zabudowy - i ponoć serwują tu "kartoniki"... szkoda, że już tak niedługo. Przykro patrzeć, z jakim zapałem otynkowano wszelkie dworce na trasie, przynajmniej te, które ocalały w pierwotnym stanie. Przed zrujnowaną Płośnicą rozległe pola, na których w 1166 roku wielka polska krucjata Bolesława Kędzierzawego dostała tęgi łomot od Prusów. No i w efekcie sprowadzono tu Krzyżaków... którzy zbudowali tę linię kolejową (no może troszkę później ;) ) A cóż mówić o "pekaesowskiej" Priomie, czy "zbudowanych" już po wojnie Pierławkach? Jeszcze rzut oka na działdowski trójkąt - oj chyba dawno nic nie jechało bezpośrednio z Brodnicy na Nidzicę - krzaki, rdza, zgniła trawka, kaczki, droga na Ostrołękę...

Podbicie piąte, pościgowe...

Do Działdowa praktycznie nadrobiliśmy "jebłonowskie" opóźnienie. Tylko że znów "kwalifikowane" zawiodły - ekspres "Nida" (Kielce-Gdynia) ma ponad godzinę w plecy, więc wszystkie pojadą za nim (także "mój" pośpiech 18105). Dopłaty i tak nie ma co robić (no i za co?), pojedziemy jeszcze ciepłym torem "na styk". I faktycznie - już pod Zajączkowem chyba łapiemy "Nidę" za ogon, bo SBL-ka nas przytrzymuje :) Początkowo miałem nadzieję, że to może jakieś brutto z Lubawy, ale Zajączkowo niestety puste. Po drodze kilka znanych i lubianych tematów. Turza z przedreptanym nasypem do Samborowa, ruchliwa bocznica ZEK w Gralewie, zaorane starotorze na Nowe Miasto Lubawskie, pod drugiej stronie "cudownie uratowana" linia lubawska (dziś PLK by ją zamordowały). Za mostem na Drwęcy wpadamy do Prus Wschodnich. No i od razu miodne widoki pod "witrażową" Iławą i jej niezapomnianym barem od czasów Kaisera ;) Dalej martwa magistrala z Prabut na Kwidzyn i pomnikowe resztki wiaduktów, tak samo linia do Kisielic z "bocznicą przeciwgruźliczą". Wreszcie wysiadka i trochę czasu na Marienburg... Cudo, powinni tu wycieczki przyprowadzać prosto z zamku :) Niemal wszystko żywcem wyjęte z przełomu wieków... no i wspomnienia, oj spało się na ławeczkach nie raz, ostatnio przy pożegnaniu z Myślicami (wtedy nie wiedziałem, że to pożegnanie :( ).

Podbicie szóste, czyli mijanka z Adamem...

"Liwa" (Gdynia-Kwidzyn-Toruń) niestety będzie spóźniona... 5-10-15 (TVP) w kolejnych hiobowych zapowiedziach szczekaczki. Gęsty tłum na peronie pomrukuje groźnie na samo włączenie megafonu - wiadomo - będzie gorzej. Tymczasem przyjeżdża z Kwidzyna Suka 45-070 z czterema (!) Bipkami, wymalowanymi w dumne pomorskie orły PR. Na drugim peronie wciąż czeka olsztyński Kibel. Wjeżdża wreszcie "spóźnialska" nabita do granic możliwości. Żebym to wiedział - Adam właśnie biegnie gdzieś za moimi plecami po peronie, a ja po luknięciu przeczepy loków wciskam się do "Liwy". Powinniśmy mieć jakieś dobrze widoczne naszywki organizacyjne na rękawach :) Pierwszy raz zobaczę odcinek do Grudziądza w porze wieczorno-nocnej. I tu ujawni się piękno świetlnej sygnalizacji - w dzień wrażenie jest raczej odstraszające. Linię znacznie zmodernizowano w czasach późnego Gierka (wszędzie mijanki i światło), niewiele brakło i byłyby tu pewnie druty :( Na szczęście nigdy nie zdublowano jej północnym odcinkiem CMK (brakło kasy - poszła na LHS). To by szybko wykończyło 120-letnie kwidzyńskie koleje. Po nieuchronnej likwidacji ruchu osobowego (oby jak najpóźniej) można będzie tylko liczyć na "petrochemiczne" i "papierowe" brutta.
Już w Sztumie (największa polska rafineria mafijna ;) ) mamy pierwszą krzyżówkę ze Stonką z Bipami. Wielki "papierowy" Kwidzyn - tu właśnie przez ostatnie dwa lata docierała spora część wagonów nadanych w Jańsborku i Driegelsdorfie (nocne brutta Ełk Tow.-Kwidzyn). Majaczą w ciemnościach niespełnione plany rozbudowy węzła, magistrali via Prabuty, "Obiektu KW". Kwidzyn nie doczekał się magistrali ani za Niemca ani za PRL-u, a czy III Rzepę stać tylko na "łaskawy cios" żeby się dłużej kolej tu nie męczyła?
Za kwidzyńskimi celulozami przejeżdżamy naszą imienniczkę ;) ...rzekę Liwę. Kolejny osobowy (SU45 z Bipami) nie zdążył i krzyżówka wypadła w Sadlinkach. Wreszcie luzik na korytarzu i nikt nie marudzi na otwarte okno (a że potem będzie grypka to szczegół). Zagłębiamy się w pograniczne lasy, cały czas niezłe Vmax. Urokliwa polanka ze stacyjką Dziwno - i pierwsze ograniczenia prędkości. Dziwno tylko że Dziwno ;) bo to właściwie Gardeja "Północna" albo Gardeja "PGR". Żadnego Dziwna nigdzie w pobliżu nie znalazłem, za to w okolicy znowu ulubione bunkry. Przejeżdżamy mijając zlikwidowaną Gardeję "Centralną", którą zbudowano w międzywojniu ze względu na przyłączenie stacji Garnsee do Polski (stało się tak ze względu na linię do Łasina). Granica biegła nieco na północ od "trójkąta" szos Grudziądz-Malbork i Gardeja-Łasin.
W rejonie Gardeji "Południowej" (obecnie jedynej) zwalają mnie z nóg widma mistycznych klimatów. W nikłym świetle lamp i okien pociągu widzę... dworzec "rodzinnego" Driegelsdorfu :) Eeech - tak pewnie by dziś wyglądał, gdyby dożył naprawy głównej i wymiany sygnalizacji na świetlną. Za Gardeją odcięte kozłem żeberko po dawnej linii do Łasina... dlaczego tak wcześnie padła (już ok. 1979)?
Od Gardeji do Grudziądza jedziemy już trochę wolniej 50-30 km/h. Nic dziwnego - linię puszczono doliną rzeczki Pręczawy niczym w górach - po wysokich nasypach, przez wąwozy, z masą łuków, kilkunastometrowych urwisk i wzgórz. Ileż tu miejsc do focenia pociągów...miodzio! Niestety w Sadlinkach, Dziwnie, Gardeji czy Rogoźnie ruch pasażerów jest minimalny, wsiadających/wysiadających można liczyć na palcach jednej ręki, czasem i to za dużo... Oby tylko ktoś nie wymyślił z tego powodu przyspieszonych Pesobusów Grudziądz-Kwidzyn - jak np. na linii przez Mrągowo. Zobaczymy...

Siódme podbicie, "Pan pomylił pociągi"...

Do Grudziądza nadrobilśmy już 10 minut. Żegnam przedostatnią w historii PKP "Liwę" :'( ale nie czas na sentymenty. Jest już 17.35 więc zaraz rusza kolejny mój pociąg na Laskowice Pomorskie (właściwie to Czersk), problem tylko który to!? "Coś" niby stoi - Stonka z dwoma Bonanzami. Ale akurat odpalili ogrzewanie i pół peronu spowija para jak za dawnych dobrych czasów. Podobne zjawisko opisał Adam w Jabłonowie - tyle że w nocy wrażenie jest jeszcze potężniejsze. Wrażenie wrażeniem, ale kłęby pary buchają akurat na blachę kierunkową - nic nie można zobaczyć - nawet z metra. Może trzeba Breil'em "na macanego" odczytać? Na szczęście to właśnie Laskowice, pakuję się więc do pustawego składu. Pośród łomotu wiślanego mostu bileciki sprawdza damska drużynka. Blondyna wpatruje się w bilet - "Oooo - pan pomylił pociągi" orzeka tonem nie znoszącym sprzeciwu. A czy to moja wina, że PKP przewidziało tylko cztery stacje pośrednie na bilecie? Pewnie przyuważyła Jabłonowo oraz Działdowo i stąd wielka zmyła :) I to właściwie koniec bajki (dalej już tylko Kiblem z ósmym podbiciem biletu)... aha w Laskowicach dopadłem jeszcze "znajomą" PESĘ - czyli zaklepałem berka.

To tyle, zostało kilkadziesiąt godzin do wprowadzenia nowego SRJP... jakoś tak smutno i straszno :?
CM

Post autor: CM »

Gardeja to Drygały po naprawie głownej z lat 80 ;)
Look fotki F.Karońskiego z kolej.pl


Obrazek
Obrazek
CM

Post autor: CM »

Aha - jeszcze moje z Driegelsdorfu dla porównania z Gardeją :)

Obrazek
Gość

Post autor: Gość »

Obrazek
Awatar użytkownika
Adam Dąbrowski
DYŻURNY RUCHU
Posty: 1140
Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn

Post autor: Adam Dąbrowski »

Gdańsk Wrzeszcz. Tuż przed ósmą. Jeszcze ciemno, a zamiast śniegu, który 23 grudnia mógłby się wreszcie pojawić, moją głowę zaczyna zraszać coraz silniejszy deszcz. Uciekam pod wiatę, tymczasem przy moim peronie przejeżdża towarowy z "bykiem", sunący gdzieś w stronę Gdyni. Czekam na "Biebrzę", wpatrując się w pięknie świecące semafory. To coś, jak światełka na choince, widziane o zmroku. Odjeżdża "Norwid", który swą podróż zakończy dopiero w Krakowie. Tłum ludzi na peronie coraz większy, przeważają studenci, z olbrzymią ilością ręcznego bagażu. Wreszcie zapowiedź pospiesznego z Gdyni do Białegostoku, a potem trzy reflektory "siódemki", majaczące gdzieś w oddali. Okazuje się, że pociąg już nabity. Wciskam się z koleżanką i kolegą do którejś "dwójki". Zajmujemy w miarę strategiczne pozycje na korytarzu. Wszelki próby mijania z innymi pasażerami kończą się skomplikowanymi manerwami na odcinku korytarz - przedsionek... No cóż, święta idą, czas powrotów i wyjazdów...

Ruszamy. Przed nami jeszcze Gdańsk Główny, gdzie dosiadają się kolejni podróżni. Tłok jak za PRL-u. A mówią, że kolej jest nierentowna... Pruszcz Gdański mijamy w biegu. W Zajączkowie widzę lokomotywę ST44 z pociągiem towarowym, gotowym do odjazdu w kierunku Chojnic. Szkoda, że takich maszyn nie ma już w Olsztynie... Kolejny postój na stacji Tczew, słynącej z doskonałej restauracji dworcowej i porządku, jaki tam panuje (ponoć Naczelnik jest bardzo wymagający). Ludzie biegają od wagonu do wagonu, szukając najmniej zatłoczonego. Dzieci cisną się gdzieś pod nogami, walizki blokują drzwi wejściowe... Obok SM42 manewruje z biało-niebieskim, rosyjskim wagonem sypialnym komunikacji bezpośredniej Berlin - Kaliningrad. Zostanie on włączony do popularnej "kalinki" z Gdyni, sunącej już gdzieś za nami. Myślę, że warto by przejechać się i tym pociągiem... Ale to nie dziś, bo w planach "nadzalewowa"...

Odjaaazd! "Biebrza" znów nabiera prędkości i szybko przetacza się przez piękny most kratowy na Leniwce. Obok unikatowy most drogowy. Mijamy Lisewo i Szymankowo, gdzie na dworcu wisi tablica upamiętniająca dywersję polskich kolejarzy (wykolejnienie niemieckiego pociągu). Wzdłuż dwóch torów linii Trójmiasto - Warszawa zaczyna biec trzeci, prowadzący do Nowego Dworu Gdańskiego, odchodzący od głównej linii dopiero za przystankiem osobowym Stogi Malborskie. Kilka razy w tygodniu pojawia się tam pociąg zdawczy. W Kałdowie widać pozostałości wąskich torów. Wreszcie stacja Malbork. W szopie i "gagar", i "rumun", i "tamra" - pełna różnorodność. Odejścia linii do Iławy, do Torunia i zapomnianej (niestety) do Małdyt. Za Malborkiem bocznica do lotniska, widać też samo lotnisko. Przed Elblągiem dojście starego torowiska szlaku z Myślic, a potem posterunek odgałęźny Tropy Elbląskie. Dziś jeszcze raz go minę.

W Elblągu żegnam się z koleżanką i kolegą, wysiadam i... nie widzę szynobusu na 3 peronie. Kurczę, co jest. Znowu, tak jak ostatnio, postawili go po drugiej stronie, żeby utrudnić przesiadkę?! Biegnę z bagażem, wybiegam po drugiej stronie i... autobusu ani widu, ani słychu. Spóźniliśmy się wprawdzie kilka minut, ale przecież powinien był czekać! Serce zaczyna mi bić niespokojnie. Biegnę na halę dworcową, w tym czasie odjeżdżają pospieszne do Olka i w kierunku Gdyni. Patrzę na tablicę odjazdów i w tym momencie moje wątpliwości zostają rozwiane. Do Braniewa przez Tolkimcko odjeżdża tylko jeden pociąg dziennie - po 14. Pytam się w Informacji, a pani mówi, że poranny szynobus nie kursuje od 12 grudnia. No i fakt. Po prostu ja, głupi i nierozważny, nie naniosłem pooprawek dołączonych w prezencie do "cegły". Tak więc "nadzalewówka" w agonii... Ci, którzy tam jeszcze nie jechali, niech zrobią to jak najszybciej, bo niedługo będzie już po sprawie...

Myślę, co począć, całe szczęście z mojej cegły dowiaduję się, że wspomniana wcześniej "kalinka" skomunikowana jest w Braniewie z PESĄ do Olsztyna. Pozostaje tylko zrobić dopłatę. Pani w kasie ma duże problemy, bo bilet miałem na trasę przez Tolkmicko. Po konsultacjach z drugą kasjerką wypisuje mi jednak odpowiedni dokument - 4 złote z groszami. Nie jest źle. Wychodzę na peron, podziwiam manewrującą WM15P "Energetyki". Cały czas wsłuchuję się w gang dieslowskiego silnika "fiata", czekającego już na pociąg Gdynia/Berlin - Kaliningrad. Ten zaś pojawia się planowo. W sumię nawet się cieszę - pierwszy raz pojadę rosyjskimi wagonami. Wsiadam i już na wejściu widzę przepiękną panią ubraną w biało - niebieski uniform. To rosyjska obsługa pasażerów (nie mylić z polską drużyną pociągu), coś jakby kolejowe stewardessy. Miłe wrażnie już na samym początku. Rozsiadam się w fotelu i podziwiam wagon. Czysty, nowoczesny, klimatyzowany, z telewizorami (wyłączonymi jednakowoż). Gdzieniegdzie słyszę rozmowy w języku rosyjskim, zaczynam wtapiać się w jakąś szczególną atmosferę tego pociągu. Czuję delikatne stuknięcie i po chwili niektóre elementy wagonu wchodzą w swoisty rezonans pod wpływem drgań silnika SU45. Lubię to drżenie. Co zwraca moją uwagę - choć sporo ludzi w pociagu, to jest cicho. Mało rozmów. Jakby nieco senna aura, a i coś w rodzaju oczekiwania. Słowo daję, inaczej, niż w zwykłych, pekapowskich pociągach. Ciekawe...

Ruszamy. Choć między Elblągiem a Bogaczewem można jechać 100 km/h, to nasz pociąg, nie wiedzieć czemu, "pędzi" co najwyżej 70 km/h. Co jakiś czas Rp1. W Słobitach pozostałości wielkiej, wschodniopruskiej kolei. Widać, że kiedyś spora to była stacja, a dziś - tylko zapomniany przystanek. Za Słobitami dobrze widoczne odgałęzienie niegdysiejszej linii do Ornety. Docieramy do Młynar. O dziwo - kilka osób dosiada się do pociągu, mimo że oferta PKP jest bardzo skromna w tej miejscowości. Za Młynarami ciekawa nastawnia na przepuście, za Kurowem Braniewskim zaś - początek Wojskowego Rejonu Przeładunkowego, dokładnie opisanego przez Cezara:

http://www.stjuchy.kolej.szczecin.pl/wr ... aniewo.htm

Niestety, nie spotykam żadnego pociągu na szerokim torze, jedynie w Chruścielu sporo wagonów na bocznicy. Docieramy do Braniewa. Większość pasażerów wysiada, w pociągu pozostają głównie Rosjanie. Na sąsiednim torze czeka SA106-003 relacji Braniewo - Olsztyn, choć na elektronicznym wyświetlaczu widnieje nostalgiczna (już) relacja Olsztyn Główny przez Tolkmicko, Braniewo. W szynobusie zapełnienie około 100%, na trasie ta magiczna liczba zostanie zresztą przekroczona. Naprzeciw mnie siada urocza dziewczyna, tak na oko - licealistka (Piotrek, jednak to prawidłowość ;) ). Pojedzie do Pieniężna.

Odjazd. Szynobus rozpędza się szybciutko. Pierwsze duże zwolnienie przed Żugieniami (Żugieniem?) - tam konieczny jest remont nawierzchni. Przed Pieniężnem widać w dole stare torowisko linii z Kobbelbude, które stopniowo wznosi się, osiągając wreszcie nasz poziom. Bardzo krótki postój w Pieniężnie, potem przejazd przez przepiękny most na Wałszy. Przystanek Henrykowo. Przed Ornetą widać przyczółki wiaduktu przerzuconego onegdaj nad naszym torem, po którym biegła linia z Heilsberga, wprowadzona łukiem w układ torowy stacji Wormditt. Eeeech, jak piękna była ta wschodniopruska kolej.

W Ornecie czeka osobowy relacji Olsztyn Główny - Braniewo, zestawiony z "polsata" i dwóch pulmanów. Żadnych wagonów towarowych na boczynch torach... Do Dobrego Miasta jedziemy głównie wśród pól. Widać ślady mijanki w Lubominie i Rogiedlach. Potem polny przystanek Bzowiec, dość dobrze mi znany (czasem wysiadałem tam, jeżdżąć na wczasy do wujka, mieszkającego w pobliskich Praslitach). Słyszę rozmowy pasażerów. Ktoś zastanawia się, co to za Tolkmicko widać na wyświetlaczu, ktoś inny narzeka, że puszczają mały szynobus zamiast zwykłego pociągu. Tego akurat dnia, w tzw. przedświątecznym szczycie, można mu przyznać rację: za Dobrym Miastem sporo osób jedzie bowiem na stojąco.

Jeszcze tylko polna Swobodna (a w jej okolicach - bardzo wyraźne ślady prostowania linii Olsztyn - Królewiec), potem uroczy Cerkiewnik, ze śladami dodatkowych torów. W Bukwałdzie z pociagu widać strusią fermę, a na przystanku także pozostałości bardziej rozwiniętego, niż dziś, układu torowego. Dojeżdżamy do Gutkowa. Akurat przyjechał z Olsztyna zdawczy z cysternami do tamtejszej bazy paliw "Orlen". Już wkrótce pojawi się pewnie zakładowa SM30, która będzie je przetaczała na bocznicę. A ja w tym czasie będę już siedział w domu i delektował się pierwszym dniem świątecznych wakacji...

Ze świątecznymi pozdrowieniami dla Wszystkich!

Adam
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
ODPOWIEDZ