Czasowe wyłączenie linii kolejowych
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
- Sławomir Raflewski
- Ekspres
- Posty: 213
- Rejestracja: 06 paź 2010, 21:37
- Lokalizacja: Marcinkowo/Olsztyn
-
- Osobowy
- Posty: 65
- Rejestracja: 11 mar 2006, 20:36
- Lokalizacja: Warszawa
Panie Bernardzie: to nie jest przypadek. Właśnie odcinek linii nr 229 od Glińcza do Kartuz będzie służył pociągom PKM. Przecież w ramach rewitalizacji korytarza kościerskiego powstaje ponownie posterunek Glińcz i będzie można dojechać do Kartuz właśnie z tej (właściwej) strony Tak na marginesie - w przyszłym roku przewidujemy wymianę nawierzchni na tym fragmencie linii 229.Bernard pisze:Mnie zastanawia inna sprawa. Czy ktoś, kto tworzył listę bezwzglednych zamknięć brał pod uwagę inne projekty jak np PKM? Do zamknięcia linia 234 (mała strata) i 214 Somonino - Kartuzy (w ciągu przyszłej PKM-ki). Za to nie przewidziany do likwidacji jest fragment linii 229 Stara Piła - Kartuzy. No i gdzie tu logika?
Pozdrowienia z Warszawy
Panie Ministrze, miałem bardziej na myśli zamykany odcinek Somonino - Kartuzy. O ile wiem jest on także brany pod uwagę jako kolejny odcinek PKM-ki i dlatego zdziwiło mnie jego umieszczenie na liście zamknięć. No chyba, że to już nieaktualne i PKM-ka będzie kończyła się ostatecznie i definitywnie w Kartuzach... Bo przecież była mowa w kolejnych etapach o Kartuzach a nawet o Bytowie... Wyłączenie z listy zamknięć linii 229 na odcinku Stara Piła (a w zasadzie podg. Glincz) - Kartuzy od razu "pachniało" mi PKM-ką.Andrzej Massel pisze: Panie Bernardzie: to nie jest przypadek. Właśnie odcinek linii nr 229 od Glińcza do Kartuz będzie służył pociągom PKM.
"Uwaga Grupa! Kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja!"
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
Witam,
korzystając z tych naszych "wirtualnych konsultacji społecznych" chciałbym również zadać Panu Ministrowi jedno pytanie. W tym celu zacznę od fragmentu materiału z "Rynku Kolejowego":
Abstrahując od powyższego - nie za bardzo rozumiem, na czym ma polegać "minimalne utrzymanie" w celu przeciwdziałania kradzieżom. Hasło ładne, ale jak to zrobić w praktyce?
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
korzystając z tych naszych "wirtualnych konsultacji społecznych" chciałbym również zadać Panu Ministrowi jedno pytanie. W tym celu zacznę od fragmentu materiału z "Rynku Kolejowego":
Listy linii "do zamknięcia" istnieją. Umieszczenie na nich niektórych odcinków (np. części linii nr 219 czy 223) budzi wątpliwości i kontrowersje, w przypadku innych jest de facto "usankcjonowaniem" stanu istniejącego od wielu lat. Można na ten temat dyskutować. Natomiast moje pytanie dotyczy sprawy systemowej: co dalej z liniami, które na liście ostatecznie się znajdą? Czy pozostaną one pod zarządem PKP PLK S.A., czy też będą przekazywane innym zarządcom, np. samorządom? Trochę trudno mi uwierzyć w optymistyczne tłumaczenia p. Wojciechowskiego o tym, że te zamknięcia to tylko tak "na chwilę" i że "zła karta" może się niedługo odwrócić. A może Ministerstwo ma tutaj jakiś ciekawy pomysł?Wyłączenie nie oznacza likwidacji
Jak zapewnia PKP PLK, żaden z odcinków nie zostanie zlikwidowany, a jedynie czasowo wyłączony z ruchu. Ponadto, w kolejnych latach będzie możliwość powrotu do korzystania z wyłączanych teraz odcinków. – Linie zostaną jedynie czasowo wyłączone z ruchu. Będą one w tym czasie w minimalnym stopniu utrzymywane, żeby nie zostały rozebrane przez zbieraczy złomu. Jeżeli tylko ponownie pojawi się popyt na przewozy na wyłączonych odcinkach, będziemy mogli je przywrócić – tłumaczył Filip Wojciechowski i podał przykład linii kolejowej nr 403 w województwie pomorskim, na którą po 12 latach wyłączenia z ruchu powróciły pociągi i dziś przynosi ona zyski PKP PLK.
Abstrahując od powyższego - nie za bardzo rozumiem, na czym ma polegać "minimalne utrzymanie" w celu przeciwdziałania kradzieżom. Hasło ładne, ale jak to zrobić w praktyce?
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski
Fakt, nie wziąłem pod uwagę rozstawu osi skrajnych. Nie zmienia to faktu, że rozłączenie jednostki MR w celu upchnięcia jej w szopie nie jest prosta sprawą. W każdym bądź razie nie do codziennego rozłączania/łączenia i upychania członów na noc pod dachem.nowmir pisze:Grudziądzka obrotnica miała średnicę 20 m, a więc mieściły się na niej SN61 (dł. całk. 24,2 m, rozstaw osi skrajnych 18,36 m) i zmieści się też SA106 (dł. całk. 24,2 m, rozstaw osi skrajnych 19,2 m) oraz jeden człon jednostki MR/MRD (dł. całk. 2x22 m). SA133 i SA134 odpadają ze względu na wspólny wózek między członami.
To nie jest grudziądzka szopa i nie zaprzecza to temu, że Arriva nie była nią (grudziądzką szopą) zainteresowana.
Czytając listę liń do zamknięcia sam nasuwa się wniosek dlaczego wybrano te konkretne odcinki; PLK koniecznie chce te linie komuś "opchnąć" tzn. np. elektrowni jak odcinek Piotrków Tryb.-Bełchatów lub samorządom jak linię Szczytno-Ełk, której stan pomimo remontu nie jest w pełni zadowalający- jeździ nią stosunkowo niewiele pociągów (więc generuje małe zyski) a w niedalekiej przyszłości będzie potrzebny jej generalny remont aby mogła w ogóle normalnie funkcjonować. Ogólnie większość tych odcinków nadaje się do remontu a PLK nie chce wykładać na nie kasy i chce ich się "pozbyć ". Odcinek Działdowo-Brodnica to w zasadzie jeszcze nie fizyczna ale formalna jej likwidacja na papierze bo województwo Warmińsko-maruskie napewno jej nie przejmie-zresztą tamtejszy samorząd najchętniej wyciąłby wszystkie linie na terenie swojego województwa zresztą coraz bardziej zbliżając się do swego upragnionego celu. Podsumowując ta lista jest to coś w rodzaju małej prowokacji czyli: albo wy przejmiecie te linie albo my je (może nie od razu) ale zlikwidujemy i nie będziemy do nich więcej dokładać.Adam Dąbrowski pisze:Natomiast moje pytanie dotyczy sprawy systemowej: co dalej z liniami, które na liście ostatecznie się znajdą? Czy pozostaną one pod zarządem PKP PLK S.A., czy też będą przekazywane innym zarządcom, np. samorządom? Trochę trudno mi uwierzyć w optymistyczne tłumaczenia p. Wojciechowskiego o tym, że te zamknięcia to tylko tak "na chwilę" i że "zła karta" może się niedługo odwrócić. A może Ministerstwo ma tutaj jakiś ciekawy pomysł?
Ostatnio zmieniony 26 lut 2013, 18:02 przez tomaszo, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sławomir Raflewski
- Ekspres
- Posty: 213
- Rejestracja: 06 paź 2010, 21:37
- Lokalizacja: Marcinkowo/Olsztyn
Adam Dąbrowski napisał/a:
Natomiast moje pytanie dotyczy sprawy systemowej: co dalej z liniami, które na liście ostatecznie się znajdą? Czy pozostaną one pod zarządem PKP PLK S.A., czy też będą przekazywane innym zarządcom, np. samorządom? Trochę trudno mi uwierzyć w optymistyczne tłumaczenia p. Wojciechowskiego o tym, że te zamknięcia to tylko tak "na chwilę" i że "zła karta" może się niedługo odwrócić. A może Ministerstwo ma tutaj jakiś ciekawy pomysł?
Sądząc z doświadczeń ostatnich lat należy wątpić, żeby ktokolwiek miał pomysł. Bo nie uwierzę w to, że wzdłuż każdej linii zamontowany zostanie monitoring, a szyny podłączone do sieci 220 V, tak żeby odstraszyć złomiarzy ! Już samo stwierdzenie, że PLK S.A. zaoszczędzi na tym tyle a tyle milionów świadczy o tym, że będzie jak dotychczas: najpierw raz w miesiącu przejazd drezyną i stwierdzanie ubytków, potem i to okaże się za drogie, więc przejazdy będą odbywały się co kwartał. Potem ubytki nawierzchni uniemożliwią przejazd całej trasy, więc sobie to odpuszczą. Po roku linie przekazane zostaną Zakładom Nieruchomości PKP, które będą próbowały spieniężyć majątek.... Opowiadanie bajeczek o przekazywaniu linii nowym zarządcom np. samorządom, to próba uspokojenia opinii publicznej. Tak naprawdę nikt w to nie wierzy, ale jest to świetny argument na odwrócenie uwagi i kolejny krok w kierunku tzw. spychotechniki, by późnej stwierdzić - chcieliśmy oddać, ale samorządy nie chciały, więc trzeba rozebrać !
Z drugiej strony niepojęty jest specyficzny rachunek ekonomiczny ostatnich lat: przecież linie drugorzędne od początku swego istnienia dostosowane były do mniejszch przewozów i przez 100 lat to się jakoś opłacało. Mało tego - przez dziesiątki lat nie inwestowano w te linie, a niektóre z nich doprowadzono do tzw. śmierci technicznej. Teraz każdy odcinek linii ma przynosić miliony zysku, gdyż w przeciwnym wypadku skazany jest na "wyłączenie z ruchu". Ciekawy jestem oddźwięku ze strony powiatu piskiego, który przecież niedawno zainwestował w utrzymanie linii. Wydaje mi się, że ludzie czują się tam po prostu OSZUKANI....
Natomiast moje pytanie dotyczy sprawy systemowej: co dalej z liniami, które na liście ostatecznie się znajdą? Czy pozostaną one pod zarządem PKP PLK S.A., czy też będą przekazywane innym zarządcom, np. samorządom? Trochę trudno mi uwierzyć w optymistyczne tłumaczenia p. Wojciechowskiego o tym, że te zamknięcia to tylko tak "na chwilę" i że "zła karta" może się niedługo odwrócić. A może Ministerstwo ma tutaj jakiś ciekawy pomysł?
Sądząc z doświadczeń ostatnich lat należy wątpić, żeby ktokolwiek miał pomysł. Bo nie uwierzę w to, że wzdłuż każdej linii zamontowany zostanie monitoring, a szyny podłączone do sieci 220 V, tak żeby odstraszyć złomiarzy ! Już samo stwierdzenie, że PLK S.A. zaoszczędzi na tym tyle a tyle milionów świadczy o tym, że będzie jak dotychczas: najpierw raz w miesiącu przejazd drezyną i stwierdzanie ubytków, potem i to okaże się za drogie, więc przejazdy będą odbywały się co kwartał. Potem ubytki nawierzchni uniemożliwią przejazd całej trasy, więc sobie to odpuszczą. Po roku linie przekazane zostaną Zakładom Nieruchomości PKP, które będą próbowały spieniężyć majątek.... Opowiadanie bajeczek o przekazywaniu linii nowym zarządcom np. samorządom, to próba uspokojenia opinii publicznej. Tak naprawdę nikt w to nie wierzy, ale jest to świetny argument na odwrócenie uwagi i kolejny krok w kierunku tzw. spychotechniki, by późnej stwierdzić - chcieliśmy oddać, ale samorządy nie chciały, więc trzeba rozebrać !
Z drugiej strony niepojęty jest specyficzny rachunek ekonomiczny ostatnich lat: przecież linie drugorzędne od początku swego istnienia dostosowane były do mniejszch przewozów i przez 100 lat to się jakoś opłacało. Mało tego - przez dziesiątki lat nie inwestowano w te linie, a niektóre z nich doprowadzono do tzw. śmierci technicznej. Teraz każdy odcinek linii ma przynosić miliony zysku, gdyż w przeciwnym wypadku skazany jest na "wyłączenie z ruchu". Ciekawy jestem oddźwięku ze strony powiatu piskiego, który przecież niedawno zainwestował w utrzymanie linii. Wydaje mi się, że ludzie czują się tam po prostu OSZUKANI....
Tak, jak alternatywą dla takiej linii drugorzędnej czy też znaczenia miejscowego, był wóz konny jadący po drodze gruntowej. Bez poważnego przewoźnika towarów (i nie jest to bynajmniej czterowagonowy pociąg towarowy dwa razy w tygodniu) lub ruchu pasażerskiego o natężeniu jak na linii 213, takie linie drugorzędne/znaczenia miejscowegonie mają dziś racji bytu.Hamburger pisze: Z drugiej strony niepojęty jest specyficzny rachunek ekonomiczny ostatnich lat: przecież linie drugorzędne od początku swego istnienia dostosowane były do mniejszch przewozów i przez 100 lat to się jakoś opłacało.
"Uwaga Grupa! Kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja!"
No i to jest właśnie chore !
Tak jak sieć dróg kołowych, która też składa się z mało używanych dróg lokalnych, poprzez szosy wojewódzkie do autostrad włącznie, tak samo funkcjonuje kolej. Taka filozofia przyświecała kiedyś budowniczym nowych linii kolejowych i my tego nie zmienimy.
Nie jest też tajemnicą, że kolej zawsze i wszędzie w Europie była dotowana. Tak jak dotowane są budynki użyteczności publicznej, muzea itp. Tylko, że u naszych sąsiadów jest to zrównoważona polityka, która owocuje tym, że kolej jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż nasza. Tu poprzez ciągłe ograniczanie inwestycji na utrzymanie, doprowadzono MAJĄTEK NARODOWY jakim są linie kolejowe w wielu wypadkach do degrengolady. Szczególnie żenujące jest to na WiM, gdzie brak jest dobrych dróg, gdzie w chwili obecnej nie ma jednego kilometra autostrady, ale zamyka się funkcjonujące linie kolejowe ! W moim odczuciu jest to SABOTAŻ GOSPODARCZY.
Problem ten nie jest nowy - obserwuję to od kilkudziesięciu lat i schemat był zawsze podobny, związany z mylnie rozumianą "polityką transportową". O dziwo są jednak pojedyńcze przykłady, gdzie zwyciężył zdrowy rozsądek - przykładem jest odcinek Lipusz - Bytów, który pomimo różnych problemów jednak wciąż funkcjonuje.
W sumie jednak dzisiaj polityki transportowej w szerszym znaczeniu po prostu brak. Remontuje się linie, które być może za kilka lat ktoś udowodni, że przynoszą straty. Inne, które mogłyby przynosić zyski są zamykane. Brak jest przejrzystej pespektywy w myśl zasady - co dalej ? Mnie np. interesuje czy ktoś z obecnych decydentów wie jak w przyszłości będzie prowadzony ruch pociągów na trasie Białystok - Olsztyn w przypadku jakiegoś zdarzenia losowego typu wykolejenie, uszkodzenie nawierzchni itp. ???
Tak jak sieć dróg kołowych, która też składa się z mało używanych dróg lokalnych, poprzez szosy wojewódzkie do autostrad włącznie, tak samo funkcjonuje kolej. Taka filozofia przyświecała kiedyś budowniczym nowych linii kolejowych i my tego nie zmienimy.
Nie jest też tajemnicą, że kolej zawsze i wszędzie w Europie była dotowana. Tak jak dotowane są budynki użyteczności publicznej, muzea itp. Tylko, że u naszych sąsiadów jest to zrównoważona polityka, która owocuje tym, że kolej jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż nasza. Tu poprzez ciągłe ograniczanie inwestycji na utrzymanie, doprowadzono MAJĄTEK NARODOWY jakim są linie kolejowe w wielu wypadkach do degrengolady. Szczególnie żenujące jest to na WiM, gdzie brak jest dobrych dróg, gdzie w chwili obecnej nie ma jednego kilometra autostrady, ale zamyka się funkcjonujące linie kolejowe ! W moim odczuciu jest to SABOTAŻ GOSPODARCZY.
Problem ten nie jest nowy - obserwuję to od kilkudziesięciu lat i schemat był zawsze podobny, związany z mylnie rozumianą "polityką transportową". O dziwo są jednak pojedyńcze przykłady, gdzie zwyciężył zdrowy rozsądek - przykładem jest odcinek Lipusz - Bytów, który pomimo różnych problemów jednak wciąż funkcjonuje.
W sumie jednak dzisiaj polityki transportowej w szerszym znaczeniu po prostu brak. Remontuje się linie, które być może za kilka lat ktoś udowodni, że przynoszą straty. Inne, które mogłyby przynosić zyski są zamykane. Brak jest przejrzystej pespektywy w myśl zasady - co dalej ? Mnie np. interesuje czy ktoś z obecnych decydentów wie jak w przyszłości będzie prowadzony ruch pociągów na trasie Białystok - Olsztyn w przypadku jakiegoś zdarzenia losowego typu wykolejenie, uszkodzenie nawierzchni itp. ???
- Sławomir Raflewski
- Ekspres
- Posty: 213
- Rejestracja: 06 paź 2010, 21:37
- Lokalizacja: Marcinkowo/Olsztyn
Słuszna uwaga nie będzie już innej możliwości tym samym PKP PLK pozbawia przewożników tras objazdowych do Ełku i BiałegostokuHamburger pisze:Mnie np. interesuje czy ktoś z obecnych decydentów wie jak w przyszłości będzie prowadzony ruch pociągów na trasie Białystok - Olsztyn w przypadku jakiegoś zdarzenia losowego typu wykolejenie, uszkodzenie nawierzchni itp. ???
Grudziądz miastem bez połączeń dalekobieżnych
- Adam Dąbrowski
- DYŻURNY RUCHU
- Posty: 1140
- Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
- Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn
Na portalu "Rynek Kolejowy" pojawił się problematyczny artykuł dotyczący likwidacji linii kolejowych w kontekście ostatnich list:
http://www.rynek-kolejowy.pl/41513/Zamy ... prawem.htm
Pozdr.
AD
http://www.rynek-kolejowy.pl/41513/Zamy ... prawem.htm
Pozdr.
AD
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
Adam Dąbrowski