luklog pisze:Mnie zastanawia tylko ten bilans zmian prędkości. Czy nie rośnie on dlatego, że zamykane są linie na których osiągane są niższe prędkości?
No właśnie...
A ja mam do Pana Ministra także pewne pytanie. Idą duże pieniądze z Unii i budżetu na nowy tabor i remonty linii kolejowych. Te drugie trwają tyle i często w bólach (jak Warszawa-Gdańsk) że wiele osób zapewne trwale zrezygnuje z usług kolei. Ale nie jakość usługi jest celem mojego pytania, ale właśnie relacja cena/jakość... Na przykładowej trasie Warszawa-Gdańsk obecnie najdłużej jedzie się pociągiem. Powiedzmy że po remoncie będzie szybciej niż samochodem osobowym. Ale cena 60 PLN za TLK jest nie do zaakceptowania. Pewien znany przewoźnik autobusowy jeżdżacy dużymi czerwonymi autokarami z bocianem na boku oferuje tę trasę za 30 PLN bez budżetowej dotacji. Tutaj mamy dwukrotnie wyższą cenę i to po obniżkach związanych ze zmianą kategorii pociągów.
Kolej traci bezpowrotnie pasażerów bo oferuje za wysokie ceny, mimo że zgodnie z logiką powinna być najtańsza. Przykładowe 170 PLN za miesięczny na odcinku Wielbark-Szczytno, to kompletna pomyłka biorąc pod uwagę że w tych rejonach posiadanie zatrudnienia i to jeszcze z poborami wyższymi niż najniższe przepisowe 1400 brutto to niemal jakaś abstrakcja.
Być może trzeba zadziałać systemowo by i pasażerowie i fracht wracali na kolej. Same modernizacje linii i nowy tabor nie przyciągną jeżeli kolej będzie za droga dla pasażera, a dla przedsiębiorcy z uwagi na coraz bardziej ograniczony zasięg linii kolejowych oferta kolei będzie bezużyteczna. Jakie działania będzie podejmować w kwestii kształtowania popytu ceną MTBiGM?
Jakie rozwiązania wprowadzicie żeby rzeczywiście nie trzeba było jeszcze bardziej ograniczać zasięgu sieci kolejowej? Bo za każdym poprzednim razem także mówiono że to ostatnie likwidacje, a potem wszystko zacznie się bilansować...
I podnoszę również pytanie o takie miejsca jak np Łomża. Z powodu wyeksploatowania nie remontowanej od 40 lat linii, od grudnia nastąpi tam definitywne zamknięcie. Zamknięcie spowodowane stanem technicznym, nie zaś brakiem chętnych na usługi kolei, bo towarowe cały czas jeżdżą, odbiorców w Łomży jak i Śniadowie jest kilku, potencjalnie także samorząd jest zainteresowany uruchomieniem szynobusowego ruchu pasażerskiego z Warszawą i Białymstokiem, ale stan linii odpowiednieogo odcinka linii 36 oraz całej 49 był przez szereg lat tak kiepski że samo wydostanie się pociągu z Łomży do oddalonego o 15 km Śniadowa zajęłoby połowę czasu jazdy autobusu PKS do Białegostoku czy Warszawy...
Czy remontom będą poddawane tylko magistrale, a linie typu Tłuszcz-Wyszków-Ostrołęka będą ciągle zaniedbywane? Na tej linii nie dokończono modernizacji. To się w perspektywie paru lat zemści. Równolegle biegnie linia zapasowa przez Ostrów do Małkini która również idzie do zamknięcia. Do zamknięcia dodajmy świeżo po rewitalizacji za okrągłą sumkę. Pociągi pojeździły trzy miesiące, a linia znów zarośnie krzakami. Czy tutaj też zostały pieniądze wyrzucone w błoto, jak z Szymanami? Pasażerowie z pociagów do Wielbarka prawie nie korzystają ze względu na ubogość oferty i ceny biletów, towarowe z bliżej nieokreślonych powodów wciąż nie jeżdżą, a lotnisko w Szymanach to inwestycja która w ogóle wydaje się mieć mało sensu i nie widać jej końca. Co Pan jako minister zrobi by takie sytuacje nietrafionych projektów i de facto marnotrawienia Unijnych funduszy się nie powtarzały?
Za pejoratywny przydomek w stosunku do Pana Ministra przepraszam- nie powinny mnie ponosić emocje mimo wszystko. Ale spodziewałem się po Panu jak po miłośniku kolei czegoś więcej niż zamykania linii dawnego Włóczęgi Północy o którym pan tak kiedyś pięknie pisał. Ja niestety nigdy się nim nie przejadę...
Ja rozumiem że praca w ministerstwie to nie miejsce na sentymenty, ale zadziwia mnie po prostu zamykanie tych linii pomimo prowadzonego tam ruchu towarowego. Ponawiam więc pytanie- jeżeli nie opłacają się te składy pociągów zdawczych, formujące na stacjach rozrządowych całopociągowe składy idące przez Polskę po magistralach za grube tysiące złotych, to co się w takim razie w ogóle jeszcze na kolei opłaca poza wahadłami węgla z kopalń do elektrowni i cystern z rafinerii do rozlewni?
Może warto w świetle tych skomplikowanych corocznych odbiorów technicznych które musi przejść taki rzadko i z niewielkimi prędkościami używany ogryzek linii, wprowadzić jakieś nowe rozwiązanie, np przekształcanie takich linii w bocznice szlakowe, z mniejszymi obostrzeniami techniczno-eksploatacyjnymi, tak by tory się nie zwijały z lokalnych miejscowości, dając być może w przyszłości możliwość powrotu ruchu pasażerskiego czy lokacji tam dużego zakładu przemysłowego?
Co do Ełk-Korsze (mimo mojej nieukrywanej sympatii do trakcji spalinowej)... NARESZCIE. Ogromnie cieszy ta wiadomość. Może w końcu ruch pociągów między Białymstokiem a Olsztynem będzie odpowiedni do popytu...