Wojenne przygody pewnego parowozu 1914 :)

Historia dróg żelaznych;

Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard

Awatar użytkownika
CM
Ekspres
Posty: 270
Rejestracja: 05 cze 2005, 15:23
Lokalizacja: Arys-Posen-Bromberg
Kontakt:

Wojenne przygody pewnego parowozu 1914 :)

Post autor: CM »

Taka ciekawostka kolejowo-wojenna :) Dennis E. Showalter "Tannenberg 1914. Zderzenie Imperiów". Podolsztyńskie przyody pewnego porucznika - i jego "pociągu pancernego" ;)

Obecność XIII Korpusu w mieście [27.08.1914 rosyjski korpus zajął bez walki Olsztyn - dop. CM] postawiła innego rodzaju wyzwanie przed porucznikiem Waltherem von Stephanim ze sztabu 8 Armii. Polecono mu poczynić przygotowania dotyczące przyjazdu i wyładunku w Olsztynie oddziałów Landwehry ze Szlezwiku-Holsztyna, jak i przeniesienia kwatery głównej armii do Ostródy. Rankiem 27 sierpnia Stephani pojechał samochodem do Ostródy, by zarekwirować lokomotywę. Na stacji kolejowej kłębił się tłum uciekinierów; w najbliższym czasie nie można było wygospodarować żadnego składu nawet dla persony z karminowymi lampasami sztabu generalnego. Stephani wykorzystał przymusową bezczynność na przekonywanie właściciela najlepszego w mieście hotelu, by zarzucił plan ucieczki. [...] W końcu Stephani zakończył dyskusję, obwieszczając, że aż do zakończenia walk cywilne pociągi nie będą już odjeżdżać w żadnym kierunku z Ostródy. [...]

Jedyny dostępny parowóz, który przybył właśnie z Olsztyna, musiał teraz powrócić tą samą trasą, jadąc tyłem do przodu. Stephani - który jako tako usadowił się w węglarce - odczuł efekty sutego posiłku i szybko zasnął. Gdy lokomotywa zbliżała się do przedmieść Olsztyna, obudził go jeden z członków obsługi pociągu, pokazując coś, co było według niego kolumną żołnierzy na drodze biegnącej równolegle do torów. Stephani, przekonany, że jako wojskowy umie ocenić sprawę lepiej, orzekł, iż to tylko cywilni uciekinierzy. Potem jednak sięgnął po lornetkę. To, co z odległości ponad pół kilometra wyglądało gołym okiem na chłopskie wozy, przeistoczyło się raptem w kuchnie polowe i taczanki. Wszystko wskazywało na to, że Rosjanie spożywają właśnie obiad - i że Olsztyn znajduje się w nieprzyjacielskich rękach.

Co robić? Tego typu nadzwyczajnych sytuacji nie omawiano na zajęciach w akademii wojskowej. Jedynym logicznym wyjściem było zawrócić - w miarę możności nim jeszcze przeciwnik zacznie cokolwiek podejrzewać. Jednak ciężkiego parowozu nie można było ot tak, po prostu zatrzymać w miejscu. Podczas gdy maszynista włączał hamulce, Stephani ujrzał jakieś pół kompanii Rosjan, maszerujących wzdłuż szyn. Rozpierzchli się - co naturalne - przed jadącą lokomotywą. Stephani, stojąc niestabilnie na pryzmie węgla, wyjął pistolet z całym opanowaniem, na jakie stać kota, który znajdzie się nagle na pokazie psów. Przez ułamki sekund niemiecki oficer i rosyjscy żołnierze wpatrywali się w siebie. Potem czar prysnął. Czyjeś przyjazne ręce ściągnęły Stephaniego na dno tendra, podczas gdy Rosjanie zerwali z ramion karabiny. Wokół parowozu zaczęły świstać kule, lądując w kupie węgla i odbijając się z brzękiem od kotła. Maszynista odpowiedział na to zgodnym z przepisami sygnałem alarmowym: trzema krótkimi gwizdkami. Wreszcie, po minutach przeciągających się w nieskończoność, hamulce chwyciły. Skład stanął - a po chwili ruszył w przeciwnym kierunku, nabierając coraz bardziej prędkości. Skrył się w niewielkim wykopie, by wkrótce wydostać się z zasięgu rosyjskich karabinów.

Ponieważ Olsztyn odpadał jako punkt docelowy dla Landwehry, Stephani - po otrząśnięciu się z szoku - postarał się, by dywizję skierowano na najbliższą stację dysponującą siecią bocznic. Po dwóch godzinach pierwsze transporty ze Szlezwiku zaczęły pozbywać się w Biesalu swego ładunku: rezerwistów ze zdrętwiałymi po podróży nogami. [...]
Kolejowy elementarz Warmii i Mazur! www.torowiskiem.prv.pl
ODPOWIEDZ