Książka "Atlas linii kolejowych Polski 2010"
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
Książka "Atlas linii kolejowych Polski 2010"
Obszerna pozycja - ponad 500 stron, format A4, autorzy R.Stankiewicz, M.Stiasny i A.Palla, wydawca EUROSPRINTER. Pierwszy tak obszerny opis polskich linii kolejowych, wzbogacony wieloma współczesnymi mapami, fotografiami oraz dodatkowymi informacjami typu data oddania do użytku, właściciel, data elektryfikacji, zamknięcia ruchu pasażerskiego etc. Ponadto zamieszczono 13 map terenu Polski do 1939 r. i opisy tamtejszych linii kolejowych. Zgodnie z zapowiedzią autorów jest to kompendium wiedzy o kolei. Do pełni szczęścia na końcu zamieszczono wykaz stacji i przystanków kolejowych oraz ich dawniejsze brzmienie.
W zasadzie książka ta powinna znależć sie na półce każdego miłośnika kolei i służyć jako swoista encyklopedia kolejnictwa.
Niestety, duża ilość błędów zniewala i właściwie nie wiadomo czy się cieszyć że książka się w ogóle ukazała, czy raczej żałować że autorzy nie zauważyli tych niedociągnięć ?
Dziwi przede wszystkim fakt, że już na wstępie autorzy sygnalizują nieuniknione błędy, a zarazem piszą jak długo trwał proces przygotowania książki do druku (ponad 2 lata) i ile potu zostalo wylane, żeby to dzieło mogło powstać. Zgodzę się że książka jest bardzo obszerna, a zebranie materiału trwało zapewne długo, ale to jest problem autorów - to oni wyznaczyli sobie taki format i objętość książki. Skoro jednak rzucili się na tak obszerny temat to powinni dość wnikliwie podejść do historii np. mostów w Stańczykach, Kiepojciach lub Grądach Kruklaneckich. Tymczasem opisy tych obiektów są w "starym stylu", czyli bajeczki o roli podwójnych mostów w razie zniszczenia jednego z nich przez wroga itp. Szkoda że przy opisach tych i innych odcinków linii autorzy nie skorzystali z artykułów opublikowanych w ostatnich latach na łamach "Swiata kolei" lub "Kolei małych i dużych", gdzie obalono różne mity i wiarygodnie przedstawiono ich historię. Wiele do życzenia przedstawiają też mapy północnej Polski, gdzie brakuje kilku kolei leśnych i gospodarczych, a zamieszczone daty otwarcia lub zamknięcia poszczególnych linii są błędne. Wydaje się że autorzy zbyt opieszale podeszli do tematu, nie zdając sobie prawdopodobnie sprawy z zamieszania, jakie wywołują pozycje obarczone taką ilością błędów ! Myślę, że lepiej było poświęcić jeszcze powiedzmy 1 rok żeby skorygować błędy, sięgnąć do materiałów żródłowych, archiwalnych, niż raczyć czytelników co prawda pięknie wydaną, ale z ogromną ilością błędów książką.
W zasadzie książka ta powinna znależć sie na półce każdego miłośnika kolei i służyć jako swoista encyklopedia kolejnictwa.
Niestety, duża ilość błędów zniewala i właściwie nie wiadomo czy się cieszyć że książka się w ogóle ukazała, czy raczej żałować że autorzy nie zauważyli tych niedociągnięć ?
Dziwi przede wszystkim fakt, że już na wstępie autorzy sygnalizują nieuniknione błędy, a zarazem piszą jak długo trwał proces przygotowania książki do druku (ponad 2 lata) i ile potu zostalo wylane, żeby to dzieło mogło powstać. Zgodzę się że książka jest bardzo obszerna, a zebranie materiału trwało zapewne długo, ale to jest problem autorów - to oni wyznaczyli sobie taki format i objętość książki. Skoro jednak rzucili się na tak obszerny temat to powinni dość wnikliwie podejść do historii np. mostów w Stańczykach, Kiepojciach lub Grądach Kruklaneckich. Tymczasem opisy tych obiektów są w "starym stylu", czyli bajeczki o roli podwójnych mostów w razie zniszczenia jednego z nich przez wroga itp. Szkoda że przy opisach tych i innych odcinków linii autorzy nie skorzystali z artykułów opublikowanych w ostatnich latach na łamach "Swiata kolei" lub "Kolei małych i dużych", gdzie obalono różne mity i wiarygodnie przedstawiono ich historię. Wiele do życzenia przedstawiają też mapy północnej Polski, gdzie brakuje kilku kolei leśnych i gospodarczych, a zamieszczone daty otwarcia lub zamknięcia poszczególnych linii są błędne. Wydaje się że autorzy zbyt opieszale podeszli do tematu, nie zdając sobie prawdopodobnie sprawy z zamieszania, jakie wywołują pozycje obarczone taką ilością błędów ! Myślę, że lepiej było poświęcić jeszcze powiedzmy 1 rok żeby skorygować błędy, sięgnąć do materiałów żródłowych, archiwalnych, niż raczyć czytelników co prawda pięknie wydaną, ale z ogromną ilością błędów książką.
Wobec krytyki na różnych forach wydawca "Atlasu linii kolejowych 2010" niedawno oznajmił, że nakład jest już wyczerpany i w 2011 r. planowane jest wydanie nowego, poprawionego Atlasu. To cieszy, mnie interesuje jaką formę rekompensaty za "wpuszczenie w maliny" przewidziano dla posiadaczy pierwszego wydania ?
Poniżej link do porównania wydanej książki z podobną edycją w Niemczech:
map1.pl/uploaded/Image/DOC/rec_ak.pdf
Poniżej link do porównania wydanej książki z podobną edycją w Niemczech:
map1.pl/uploaded/Image/DOC/rec_ak.pdf
-
- Osobowy
- Posty: 74
- Rejestracja: 31 lip 2007, 12:03
To jeszcze zależy co rozumie się pod pojęciem "byki" ? Wśród MK krąży pogląd, że w Atlasie trudno znależć stronę na której nie byłoby braków, błędów merytorycznych, fałszywych danych etc. Wychodząc z założenia że "prawda leży gdzieś pośrodku", nietrudno sobie wyobrazić, że pewnie na co drugiej stronie coś się nie zgadza.
Inna sprawa to kwestia sprecyzowania czym jest właściwie "Atlas linii kolejowych 2010" ? Już na wstępie, w słowie od autorów napisano m.in. cyt. "nie ma to być atlas geograficzny" ze wzgledu na uproszczoną ilość obiektów terenowych, "nie ma to być także szczegółowa mapa kolejowa". Hm, wobec wielu błędów i niedociągnięć nie pozostaje nic innego jak z tymi stwierdzeniami autorów się zgodzić. Zadać ale trzeba sobie pytanie - czym w istocie rzeczy jest "Atlas linii kolejowych 2010" ?
Może na to pytanie uda się odpowiedzieć po wydaniu drugiej edycji tej książki ?
Inna sprawa to kwestia sprecyzowania czym jest właściwie "Atlas linii kolejowych 2010" ? Już na wstępie, w słowie od autorów napisano m.in. cyt. "nie ma to być atlas geograficzny" ze wzgledu na uproszczoną ilość obiektów terenowych, "nie ma to być także szczegółowa mapa kolejowa". Hm, wobec wielu błędów i niedociągnięć nie pozostaje nic innego jak z tymi stwierdzeniami autorów się zgodzić. Zadać ale trzeba sobie pytanie - czym w istocie rzeczy jest "Atlas linii kolejowych 2010" ?
Może na to pytanie uda się odpowiedzieć po wydaniu drugiej edycji tej książki ?
- Piotr Janik
- InterCity
- Posty: 300
- Rejestracja: 29 wrz 2004, 16:14
- Lokalizacja: Warszawa
Kto odpowie... może Jasio?Hamburger pisze:Zadać ale trzeba sobie pytanie - czym w istocie rzeczy jest "Atlas linii kolejowych 2010" ?
(Jasio podrywa się z ławki.)
"Atlas linii kolejowych 2010" jest w istocie surfingiem. W odpowiedzi na słuszne oczekiwania klasy miłośniczej indukowała się przemysłowa produkcja lektur, której atrybuty to duży format, twarda okładka, papier kredowy i obrazkowość. Zwłaszcza w tej ostatniej kategorii lektura zmuszona konkurować z Internetem zaczyna podlegać formule Lema. Udział komponentów merytorycznych nie wpływa na popyt, więc może być dziełem przypadku tzn. zależeć od autora. Nie musi natomiast być weryfikowany w procesie produkcji, sprzedasię.
Kto jeszcze... Małgosia?
Zgadzam się z Jasiem tylko w jednej kwestii - że mikolska lektura musi się zmierzyć z Internetem. "Atlas linii kolejowych 2010" jest w istocie prowokacyjnym, przydługawym postem i podchwytliwym zaproszeniem do dyskusji. Najsampierw jednak trzeba zwymiotować sto parę złotych - to podnosi atrakcyjność, czyniąc udział w dyskusji bardziej ekskluzywnym. Mamy zatem do czynienia z menedżerskim eksperymentem - śmiałym a co ważniejsze, udanym:
Ten z 2010 mam, jest trochę "byków". Razem z pewnym kolegą nieco żeśmy emaili wysłali do Eurosprintera, zapewne uda się poprawki nanieść. Ogólnie mówiąc - pozycja bardzo ciekawa.
Uścisk dłoni wydawcy to za mało. Za to powinien być żółwik.
Freien Strecken für freien Menschen!