lokomotywy II RP
: 30 lip 2007, 10:09
Być może nie wszyscy wiedzą: Niemcy dali do pieca - na samym dole aktualizowana na bieżąco errata. Książka dostępna np. w poznańskim Kolpress.
Nasze Forum ma już 19 lat! Tworzą je pasjonaci, kolejarze, samorządowcy, politycy, naukowcy... Jest z kim i o czym porozmawiać. Od lipca 2020 r. wracamy do dyskusji o historii, teraźniejszości i przyszłości dróg szynowych na Warmii, Mazurach i Pomorzu.
https://www.wmtmk.pl/forum/
Bez przesady . To „tak daleko” przez stulecia było niebezpiecznie „za blisko” a dziś jest nawet bliżej, niż kiedykolwiek.Zadziwia ilość informacji zebrana przez panów z tak daleka.
Właśnie – inna sprawa, że dziś jest wszędzie blisko: jak nie przez Świecko, to przez e-bay.Ale może w tej materii jest tak jak ze zdjęciami satelitarnymi.
Natura nie znosi pustki a niemiecka żaba skacze gdzie chce, bo w każdym mule leży niemiecki parowóz. Więcej optymizmu (i uprzejmości ), lyck! Pokonanie dystansu wymaga czasu – powszechna krytyka upgradowanego Pokropińskiego i ciągły niedosyt wiedzy oznacza, że polskie, późno poczęte kijanki już wkrótce będą szybować - jak… bociany .Z dystansu widać więcej niż z perspektywy żaby patrzącej na swojskie, niby znane na wylot, bagienko...
Co do przewodnika "Koleje" to się w pełni zgadzam. Mam tylko jedną drobną szpilkę do opisu mostów w Stańczykach. Niestety powielono w nim naciągane legendy tłumaczące podwójność mosto/wiaduktów zapasem na wypadek nalotów. Ta teoria przy obecnym stanie rozpracowania tematu (też na tym forum -> III korytarz ) coraz mniej trzyma się kupy. Ale dość polskiego kwękania...bo poza tym przewodnik jest spoko.Piotr Janik pisze:Bomba, dziękujemy . To prawie, jak w sąsiednim wątku: „solidna porcja wiedzy o historii i tradycji polskiego kolejnictwa. Ale co najważniejsze jest to porcja lekkostrawna i podana w atrakcyjnej i czytelnej formie”.
Cóż, osiągnęliśmy już chyba niezbędny odstęp czasowy od opisywanych wydarzeń (ponad 60 lat) by w miarę obiektywnie spróbować je opisać. Nie zapominając o wszystkich okropnościach tamtych czasów, ale i nie wpadając w wyłącznie martyrologiczny lub hurraoptymistyczny ton jak to drzewiej bywało (szczególnie w PRL). Internet ujawnił i przybliżył źródła. Dziś dużo łatwiej skompilować z nich spójne ciągi wydarzeń i ominąć pułapki różnych propagand.Na marginesie, szeptem: dziś jest tak cudownie blisko, że spokojnie możemy zbyć milczeniem frachty RBD Königsberg w kierunku Bełżca i Treblinki, jednocześnie zachłystując się nazwami, z którymi ledwie co uporała się komisja Srokowskiego oraz poużywać sobie w zakresie nicków i podpisów.
Nie wątpię Piotrze i bardzo się z tego cieszę! Tak na marginesie, niedawno nabyłem książkę panów Jerczyńskiego i Roszaka "Szlakiem łódzkiej kolei" i jest to najlepsza znana mi dotychczas monografia kolei danego rejonu. Autorzy dotarli nawet do rosyjskich planów stacji i budynków (np. Łodzi Kaliskiej). Bociany już widać więc na horyzoncie...Więcej optymizmu (i uprzejmości ), lyck! Pokonanie dystansu wymaga czasu – powszechna krytyka upgradowanego Pokropińskiego i ciągły niedosyt wiedzy oznacza, że polskie, późno poczęte kijanki już wkrótce będą szybować - jak… bociany .