Jastrowie i Płytnica: mosty-relikty
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
Jastrowie i Płytnica: mosty-relikty
Gęste lasy na północ od Piły (wiem, że to nie WiM - wybaczcie, jeszcze tylko parę takich skoków w bok i wrócę do o(b)mawiana "macierzy" ) kryją resztki 2 linii przecinających południkowy szlak Piła - Szczecinek. Linie te tworzyły małe ale jednak 4-kierunkowe węzły Jastrowiu i pobliskiej Płytnicy. Co prawda już kolega Stacja Krzepielów napoczął odpowiedni wątek: http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtopic.php?t=468 , ale tu skupię się tylko na mostach. Pozostały 3 stosunkowo duże obiekty mostowe: dwa na Gwdzie i jeden na mniejszej Rurzycy. Każdy z nich warty jest omówienia.
Jastrowie - na wschód od miasteczka, na rozebranej 60 lat temu linii na Węgierce i dalej do Złotowa, wisi stalowa kratownica mostu na rzece Gwda. Już kiedyś o niej tu mówiliśmy, ale warto rozwinąć temat. Widok z góry tego miejsca:
Most jest jak widać mocno przechylony i nie jest to przechyłka na łuku, a efekt połowicznego wysadzenia. Podobno miało ono miejsce podczas rozminowywania przez polskich saperów w 1945 roku:
Prawdopodobnie wybuchła część ładunków - na zachodnim przyczółku tylko jedno łożysko (podparcie) jest zniszczone:
Drugie zachodnie łożysko wygląda jak kopnięty tort - prawdziwy cud statyki:
Z kolei od wschodu, mimo poderwania całego przęsła, przyczółek ocalał na tyle, że kratownica miała się na czym oprzeć. I zapewne tylko dlatego ten most istnieje do dziś. Gdyby opadł do rzeki i ją zatarasował - nic by tu dziś nie było.
Wiszące szyny i pęknięte dwuteowniki (dźwigary), świadczą jakie siły musiały tu zadziałać... Chrzęst opadającej kratownicy musiał być ogromny.
Niestety tylko w porze bezlistnej (czyli choćby teraz) widać takie szczegóły. Latem przyczółki giną w gąszczu.
Na zachód od mostu jest interesujący wiadukt z łukiem w kształcie paraboli.
Ok. 500 m na wschód od mostu była kiedyś stacja (na mapie niby przystanek) o dosłownej nazwie "Gwdowski Most" (Küddowbrück). Taką samą nazwę nosiła gospoda naprzeciwko mostu - za szosą. Dziś w obu tych miejscach są tylko krzaczory i resztki dróg dojazdowych:
Most trzyma się, mimo systematycznego obgryzania przez złomiarzy, którym mocno przeszkadza bliskość ruchliwej szosy.
———
Raptem 10 km na południe, na tej samej rzece, jest następny kolejowy relikt - most linii Wałcz-Płytnica-Węgierce. Sporo wyższy i dłuższy niż konstrukcja z Jastrowia:
I tu doszło do połowicznego wysadzenia, niestety w nieznanych okolicznościach.
Przyczółek zachodni wyleciał w powietrze, a oparte na nim przęsło opadło i do niedawna wisiało pod kątem - widać je poniżej na prawo od filara. Zdjęcie z 1999 roku:
Widok od przyczółka był intrygujący: zrobiła się pochyła "rampa"
Przy odrobinie chęci było możliwe przejście suchą stopą na drugą stronę. Niestety to już przeszłość. Miejscowi złomiarze zdołali jakimś sposobem zrzucić zachodnie przęsło do rzeki i pociąć je na części pierwsze. Jak widać pazerność nie zna granic:
2 przęsło mostu (wschodnie) jeszcze istnieje. Po lewej widać nadgryziony filar. Próba jego wysadzenia nie powiodła się. Bardzo dramatyczny musiał być tu luty 1945.
Zachował się sielski widoczek z lat 30-ych:
Zwróćcie uwagę na skromny skład tzw. towos (towarowo-osobowy). Na czele parowóz towarowy serii 55 (BR55 = pruska G8 = Tp3 na PKP) ciągnie dwie 3-osiowe osobówki nowszej budowy (nie boczniaki - tj. z pomostami i bez zewnętrznych drzwi do każdego przedziału), wagon bagażowy i zwykły kryty towarowy. Widok jest chyba od północy (jak fota wyżej z 99 roku) więc pociąg dopiero co opuścił Płytnicę i jedzie na Węgierce. Prawdopodobnie taki skład był tu normą. Oddzielenie ruchu osobowego od towarowego nie miało sensu z powodu nikłej ilości towarów. Również ludzi za wiele nie mogło jeździć tymi schowanymi w lasach liniami. W rozkładzie z 1944 jedna para pociągów jest obsługiwana akumulatorowymi Wittfeldami.
Na wschód od mostu istnieje taki oto obiekt:
Być może to fundament jakiegoś sygnału np. tarczy. Może.
———————
Na południowy zachód od stacji Płytnica zachował sie kolejny most - tym razem na odcinku Płytnica - Wałcz. Jest równie duży jak ww. mosty, ale konstrukcji żelbetonowej - takie pomniejszone o połowę Stańczyki:
Zarośnięcie utrudnia ocenę wielkości, a nie jest to coś małego:
Teraz biegnie po nim wąska jak nasyp leśna droga. Widok z góry:
Na mapce widać jak blisko jest to miejsce od istniejącej linii Szczecinek-Piła. Rzeczka Rurzyca przecina oba szlaki, ale most do dziś używany jest chyba znacznie mniej efektowny.
Łukowy, ale stosunkowo nowoczesny most linii do Wałcza szczęśliwym trafem utrwalono na pocztówce:
Na starej focie widać drogi ogrodzone betonowymi słupkami po obu stronach rzeki. Dziś nie ma śladu dróg - wszystko wchłonął las.
Jakieś 3 km na zachód od powyższego mostu jest następny na rzece Pilawie. Nie mam niestety zdjęcia, bo i tam nie byliśmy, ale jest to prawdopodobnie równie ciekawe miejsce...
Jastrowie - na wschód od miasteczka, na rozebranej 60 lat temu linii na Węgierce i dalej do Złotowa, wisi stalowa kratownica mostu na rzece Gwda. Już kiedyś o niej tu mówiliśmy, ale warto rozwinąć temat. Widok z góry tego miejsca:
Most jest jak widać mocno przechylony i nie jest to przechyłka na łuku, a efekt połowicznego wysadzenia. Podobno miało ono miejsce podczas rozminowywania przez polskich saperów w 1945 roku:
Prawdopodobnie wybuchła część ładunków - na zachodnim przyczółku tylko jedno łożysko (podparcie) jest zniszczone:
Drugie zachodnie łożysko wygląda jak kopnięty tort - prawdziwy cud statyki:
Z kolei od wschodu, mimo poderwania całego przęsła, przyczółek ocalał na tyle, że kratownica miała się na czym oprzeć. I zapewne tylko dlatego ten most istnieje do dziś. Gdyby opadł do rzeki i ją zatarasował - nic by tu dziś nie było.
Wiszące szyny i pęknięte dwuteowniki (dźwigary), świadczą jakie siły musiały tu zadziałać... Chrzęst opadającej kratownicy musiał być ogromny.
Niestety tylko w porze bezlistnej (czyli choćby teraz) widać takie szczegóły. Latem przyczółki giną w gąszczu.
Na zachód od mostu jest interesujący wiadukt z łukiem w kształcie paraboli.
Ok. 500 m na wschód od mostu była kiedyś stacja (na mapie niby przystanek) o dosłownej nazwie "Gwdowski Most" (Küddowbrück). Taką samą nazwę nosiła gospoda naprzeciwko mostu - za szosą. Dziś w obu tych miejscach są tylko krzaczory i resztki dróg dojazdowych:
Most trzyma się, mimo systematycznego obgryzania przez złomiarzy, którym mocno przeszkadza bliskość ruchliwej szosy.
———
Raptem 10 km na południe, na tej samej rzece, jest następny kolejowy relikt - most linii Wałcz-Płytnica-Węgierce. Sporo wyższy i dłuższy niż konstrukcja z Jastrowia:
I tu doszło do połowicznego wysadzenia, niestety w nieznanych okolicznościach.
Przyczółek zachodni wyleciał w powietrze, a oparte na nim przęsło opadło i do niedawna wisiało pod kątem - widać je poniżej na prawo od filara. Zdjęcie z 1999 roku:
Widok od przyczółka był intrygujący: zrobiła się pochyła "rampa"
Przy odrobinie chęci było możliwe przejście suchą stopą na drugą stronę. Niestety to już przeszłość. Miejscowi złomiarze zdołali jakimś sposobem zrzucić zachodnie przęsło do rzeki i pociąć je na części pierwsze. Jak widać pazerność nie zna granic:
2 przęsło mostu (wschodnie) jeszcze istnieje. Po lewej widać nadgryziony filar. Próba jego wysadzenia nie powiodła się. Bardzo dramatyczny musiał być tu luty 1945.
Zachował się sielski widoczek z lat 30-ych:
Zwróćcie uwagę na skromny skład tzw. towos (towarowo-osobowy). Na czele parowóz towarowy serii 55 (BR55 = pruska G8 = Tp3 na PKP) ciągnie dwie 3-osiowe osobówki nowszej budowy (nie boczniaki - tj. z pomostami i bez zewnętrznych drzwi do każdego przedziału), wagon bagażowy i zwykły kryty towarowy. Widok jest chyba od północy (jak fota wyżej z 99 roku) więc pociąg dopiero co opuścił Płytnicę i jedzie na Węgierce. Prawdopodobnie taki skład był tu normą. Oddzielenie ruchu osobowego od towarowego nie miało sensu z powodu nikłej ilości towarów. Również ludzi za wiele nie mogło jeździć tymi schowanymi w lasach liniami. W rozkładzie z 1944 jedna para pociągów jest obsługiwana akumulatorowymi Wittfeldami.
Na wschód od mostu istnieje taki oto obiekt:
Być może to fundament jakiegoś sygnału np. tarczy. Może.
———————
Na południowy zachód od stacji Płytnica zachował sie kolejny most - tym razem na odcinku Płytnica - Wałcz. Jest równie duży jak ww. mosty, ale konstrukcji żelbetonowej - takie pomniejszone o połowę Stańczyki:
Zarośnięcie utrudnia ocenę wielkości, a nie jest to coś małego:
Teraz biegnie po nim wąska jak nasyp leśna droga. Widok z góry:
Na mapce widać jak blisko jest to miejsce od istniejącej linii Szczecinek-Piła. Rzeczka Rurzyca przecina oba szlaki, ale most do dziś używany jest chyba znacznie mniej efektowny.
Łukowy, ale stosunkowo nowoczesny most linii do Wałcza szczęśliwym trafem utrwalono na pocztówce:
Na starej focie widać drogi ogrodzone betonowymi słupkami po obu stronach rzeki. Dziś nie ma śladu dróg - wszystko wchłonął las.
Jakieś 3 km na zachód od powyższego mostu jest następny na rzece Pilawie. Nie mam niestety zdjęcia, bo i tam nie byliśmy, ale jest to prawdopodobnie równie ciekawe miejsce...
-
- Towarowy
- Posty: 1
- Rejestracja: 20 lip 2007, 19:06
lyck, lyck,
Dzień dobry,
nazywam się Katarzyna Citko
Reprezentuję wydawnictwo Demart Sp. z o.o.
Obecnie pracujemy nad przewodnikiem po Pomorzu
Znajdą się tam informacje dotyczące m.in.Jastrowia
i w związku z tym szukamy zdjęć ruin wiaduktu.
Na stronie internetowej http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtop ... =jastrowie
Znalazłam zdjęcie, którymi jesteśmy zainteresowani
Chciałam się wiec dowiedzieć czy dysponujecie Pan tym zdjęciem w lepszej jakości (min. 300dpi w jpg przy podstawie 140mm)
i czy jest możliwość pozyskania tego zdjęcia od Pana w celu opublikowania
w wymienionym przeze mnie przewodniku.
Jeśli tak, to na jakich warunkach?
Bardzo proszę o kontakt w tej sprawie.
Katarzyna Citko
redaktor
katarzyna.citko@demart.com.pl
www.demart.com.pl
----------------------------------------------
"Demart" Sp. z o.o.
ul. Poczty Gdańskiej 22A, 02-495 Warszawa
tel. +48 (22) 662 62 63 w. 28
fax +48 (22) 662 62 63
NIP: 522-26-35-865
REGON: 017507208
Wpisana do rejestru przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie,
XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod numerem KRS: 0000113610
Wysokość kapitału zakładowego 8 500 000 zł (wpłacony w całości)
Dzień dobry,
nazywam się Katarzyna Citko
Reprezentuję wydawnictwo Demart Sp. z o.o.
Obecnie pracujemy nad przewodnikiem po Pomorzu
Znajdą się tam informacje dotyczące m.in.Jastrowia
i w związku z tym szukamy zdjęć ruin wiaduktu.
Na stronie internetowej http://www.ruciane-nida.org/kmk/viewtop ... =jastrowie
Znalazłam zdjęcie, którymi jesteśmy zainteresowani
Chciałam się wiec dowiedzieć czy dysponujecie Pan tym zdjęciem w lepszej jakości (min. 300dpi w jpg przy podstawie 140mm)
i czy jest możliwość pozyskania tego zdjęcia od Pana w celu opublikowania
w wymienionym przeze mnie przewodniku.
Jeśli tak, to na jakich warunkach?
Bardzo proszę o kontakt w tej sprawie.
Katarzyna Citko
redaktor
katarzyna.citko@demart.com.pl
www.demart.com.pl
----------------------------------------------
"Demart" Sp. z o.o.
ul. Poczty Gdańskiej 22A, 02-495 Warszawa
tel. +48 (22) 662 62 63 w. 28
fax +48 (22) 662 62 63
NIP: 522-26-35-865
REGON: 017507208
Wpisana do rejestru przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie,
XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod numerem KRS: 0000113610
Wysokość kapitału zakładowego 8 500 000 zł (wpłacony w całości)
Tym razem o innych dawnych mostach kolejowych Pomorza z Pomorskiego Forum Eksploracyjnego:
... z dawnej sieci Kolberger Kleinbahn AG http://de.wikipedia.org/wiki/Kolberger_Kleinbahn
http://forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=6634&sid=
... oraz o słynnym "czerwonym" moście z Polanowa:
http://forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=6665&sid=
... z dawnej sieci Kolberger Kleinbahn AG http://de.wikipedia.org/wiki/Kolberger_Kleinbahn
http://forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=6634&sid=
... oraz o słynnym "czerwonym" moście z Polanowa:
http://forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?t=6665&sid=
Początek maja był łaskawy dla miłośników złomu/betonu w krzakach - dosłownie ostatnie dni bez kamuflażu ze świeżych liści. Dało to okazję do lepszej lustracji mostu na Gwdzie koło Płytnicy. Okaleczony obiekt ciągle trwa, broniąc się przed złomiarzami wysokością i niedostępnym otoczeniem:
Ocalałe przęsło opiera się na sprawnych łożyskach - widać ich rolki wystające tuż nad betonem filaru:
Odkryty filar ujawnia kolejne szczegóły:
Po lewej widać prostokątną dziurę lewej komory minerskiej. Prawa komora spełniła swoje zadanie, ale wybuch tylko wyszczerbił filar. Fuszerka, albo bardzo solidny rdzeń filara. Prawie cała energia wybuchu poszła w bok i w górę. Być może panowie w przydużych hełmach i maskujących białych bluzach mieli za mało trotylu, albo zawiódł zapalnik na mrozie. Na pewno się bardzo śpieszyli, a informacyjny chaos potęgował błędy. Przypuszczalna data wysadzenia leży gdzieś między 31 stycznia a 2 lutego 1945. Taki przedział wynika z tej mapki:
http://www.pomorze.gd.pl/mapy/imagepages/image8.htm
Na pierwszym planie widać też resztki zachodniego przęsła, utopione w rzece po niedawnym zwaleniu. Urokliwe miejsce z dramatyczną przeszłością.
Wysadzenie zachodniego przyczółka (po lewej) udało się za to wyśmienicie. Jego grube odłamki walają się dookoła.
Ocalałe przęsło opiera się na sprawnych łożyskach - widać ich rolki wystające tuż nad betonem filaru:
Odkryty filar ujawnia kolejne szczegóły:
Po lewej widać prostokątną dziurę lewej komory minerskiej. Prawa komora spełniła swoje zadanie, ale wybuch tylko wyszczerbił filar. Fuszerka, albo bardzo solidny rdzeń filara. Prawie cała energia wybuchu poszła w bok i w górę. Być może panowie w przydużych hełmach i maskujących białych bluzach mieli za mało trotylu, albo zawiódł zapalnik na mrozie. Na pewno się bardzo śpieszyli, a informacyjny chaos potęgował błędy. Przypuszczalna data wysadzenia leży gdzieś między 31 stycznia a 2 lutego 1945. Taki przedział wynika z tej mapki:
http://www.pomorze.gd.pl/mapy/imagepages/image8.htm
Na pierwszym planie widać też resztki zachodniego przęsła, utopione w rzece po niedawnym zwaleniu. Urokliwe miejsce z dramatyczną przeszłością.
Wysadzenie zachodniego przyczółka (po lewej) udało się za to wyśmienicie. Jego grube odłamki walają się dookoła.
- Peter Gondeck
- Towarowy
- Posty: 15
- Rejestracja: 26 mar 2009, 14:47
- Lokalizacja: Berlin
Jestem tu nowym uzytkownikiem i pochodze z tych rejonow, a scislej ze Zlotowa. Czesto w mlodosci wybieralem sie na Gwde pod Jastrowiem. Moj ojciec opowiadal mi, ze w czasie wojny wybrali sie ze szkola ta linia do Annopola (Annafeld). Mialo tam miejsce przymusowe ladowanie na polu Me 109. Wspominal to i mowil mi, ze jechali tam wagonem akumulatorowym. Potwierdza sie wiec teza, wynikajaca ze starych rozkladow jazdy, ze na tej trasie kursowaly "Wittfeldy". Moj dziadek jezdzil przed wojna na ryby na Gwde i po rybach z kolega zachodzil do goscinca wspomnianego wyzej. Jego resztki staly jeszcze do polowy lat 70-tych. Byla to sciana budynku od strony rzeki z pustymi dziurami po oknach. Pozdrawiam serdecznie.
- Peter Gondeck
- Towarowy
- Posty: 15
- Rejestracja: 26 mar 2009, 14:47
- Lokalizacja: Berlin