Rekord prędkości na linii Reda - Hel!!! 120 km/h!
: 20 paź 2006, 00:01
Kolej jest wielka, kolej ma przyszłość!
"Rozpoczynamy właściwą część próby. Pojedziemy z Redy do Helu z prędkością wyższą niż normalnie. Mam przy tym taką prośbę do studentów Politechniki Gdańskiej: niech pięć osób, najlepiej tych samych, wysiądzie z pojazdu i wsiądzie z powrotem na przystanku Reda Rekowo, a potem, w Mrzezinie, niech uczyni podobnie osób dziesięć".
Rzadko kiedy (rzekłbym nawet: NIGDY) w autobusie szynowym spółki PKP Przewozy Regionalne można usłyszeć z głośników podobny komunikat. Dziś jednak wszystkie, naprawdę wszystkie chwyty były dozwolone. Mogliśmy nagminne drwić z ustaleń WOS-u, mogliśmy straszyć kierowców na przejazdach, mogliśmy przekraczać dozwoloną prędkość na szlaku, i to przykładowo o 44 km/h, mogliśmy wreszcie pobawić się w taki sobie mały wyścig i wyprzedzić parę samochodów, choćby tych prujących 119 km/h helską szosą. Jeśli ktoś myśli, że jestem pijany albo gorzej (cóż, pora jakby adekwatna), ten się grubo myli. Taki to dziś dzień mieliśmy, a najlepiej opowie nam o tym główny "winowajca", Pan Leszek Lewiński.
Wszystko za sprawą próbnego przejazdu z Gdyni Głównej do Helu i z powrotem autobusem szynowym SA132-005, który miał dać odpowiedź na pytanie, jak poradzi sobie linia Reda - Hel po ostatnich remontach ze znacznie podniesionymi prędkościami drogowymi i dużymi przyspieszeniami. W eksperymencie wzięli udział przedstawiciele kolei, w tym oczywiście wspomniany i dobrze nam znany Mistrz LL, czuwający nad całą "zabawą". Piszę to rzecz jasna z nutką żartu, lecz w rzeczywistości była to bardzo ważna i wymagająca dużej odpowiedzialności próba. Co ważne, próba zakończona pozytywnie. Oprócz kolejarzy obecni byli również studenci Politechniki Gdańskiej z różnych lat i wydziałów. Wszyscy przyczynili się jednak do pomocy, tworząc odpowiedni balast, potrzebny przy trasowaniu rozkładu jazdy, a także wiernie symulując wymianę pasażerów na stacjach i przystankach. Byli nawet tacy, co w tej symulacji trochę się zapędzili (ludzie przecież spóźniają się czasem), ale o tym może nieco później...
Przejazd pociągów specjalnych 502541 z Gdyni do Helu oraz 502540 w relacji przeciwnej wymagał podjęcia dużych środków ostrożności. Chodziło przede wszystkim o działanie urządzeń SSP (samoczynnej sygnalizacji przejazdowej), których czujniki ustawiono na znacznie mniejszą prędkość (a czas ostrzegania powinien wynosić minimum 30 sekund). Mogło to prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, więc wszystkie ważne, a nawet mniej ważne, przejazdy kolejowe osłonięte zostały przez pracowników PKP PLK. Bezpieczeństwo - rzecz święta!
Wyruszyliśmy z Gdyni z opóźnieniem, bowiem już na starcie zdefektował autobus szynowy. Przyczyną była awaria komputera pokładowego. Usterkę jednak usunięto, a cała ekipa sprawnie wpakowała się do środka, zajmując miejsca siedzące. Pierwszy raz miałem okazję jechać pojazdem serii SA132 i muszę przyznać, że wywarł on na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie: przede wszystkim ergonomicznie zaprojektowane wnętrze i wygodne siedzenia z wysokimi oparciami. Komfort i wygoda, silny powiew nowoczesnej kolei.
O godzinie 9:30 wyruszyliśmy w podróż, a już w Redzie dostaliśmy krzyżowanie z osobowym jadącym od strony Helu. W malutkim autobusie szynowym SA109-006 tłoczyło się mnóstwo podróżnych, zaiste z łakomą zazdrością spoglądających na nasz dużo mniej zapchany pojazd. Kiedy na semaforze wyjazdowym pojawił się sygnał zezwalający, mogliśmy rozpocząć właściwą część próby. Na kolejnych stacjach i przystankach zasymulowano następujące wymiany:
Reda Rekowo (-5 +5)
Mrzezino (-10 +10)
Żelistrzewo (-5 +5)
Puck (-30 +30)
Swarzewo (-7 +7)
Władysławowo (postój, symulacja spóźnionych parówkożerców )
Władysławowo Port (-2 +2)
Chałupy (-17 +17)
Kuźnica (-10 +10)
Jastarnia Wczasy (przelot)
Jastarnia (postój, krzyżowanie)
Jurata (-13 +13)
Hel (postój)
W kierunku przeciwnym zasymulowano mniej więcej podobne warunki, przy zmienionych czasach jazdy.
Na trasie do Helu działo się ciekawie. Pierwszą poważną próbą był podjazd na maksymalnie 16-promilowe wzniesienie między Redą Rekowem a Mrzezinem. Swoją drogą, przepiękne widoki. W Mrzezinie czekała na krzyżowanie drezyna motorowa WMB-129, taki mały ciągnik. Za Puckiem minęliśmy kilka "automatów" SSP, kolejno: kategorii B, kategorii B (zmodernizowany niedawno pod przewodnictwem pana Leszka, o czym czytać można było u Martela na Jego forum) i kategorii C. W Swarzewie uwagę wielu pasażerów przykuła rozebrana niedawno linia kolejowa do Krokowej, popularna "krokówka", aspirująca swojego czasu do miana kolei drezynowej. Dotarliśmy do Władysławowa, osiągając prędkości maksymalnie 120 km/h przed Redą i 102 km/h od Redy.
We Władysławowie, podczas postoju (spowodowany był koniecznością obsadzenia następnych przejazdów kolejowych) Pan Leszek załatwił wszystkim zwiedzanie "LCS-u", czyli Liniowego Centrum Sterowania. Trzeba bowiem wiedzieć, że linia kolejowa Reda - Hel jest sterowana zdalnie właśnie stąd, tu są komputery, stanowiska zapowiadawcze, monitoring przejazdów itd. Choć system pochodzi sprzed 10 lat, cały czas robi wrażenie. Dzięki niemu do obsługi całego odcinka wystarczają tak naprawdę dwie osoby. Dodatkowo czyny jest posterunek w Helu (dyżurny ruchu), Pucku (dróżnik przejazdowy) i oczywiście w węzłowej Redzie. Na komputerach wyświetlany jest stan zajętości torów stacyjnych i szlakowych, bez wskazania dokładnego położenia pociągu wg kilometrażu. Mogliśmy więc na monitorze zobaczyć nasz szynobus, stojący na stacji, a także wspomniany wcześniej wózek motorowy, sunący teraz z Mrzezina do Redy.
Po obejrzeniu LCS wykonanych zostało kilka zdjęć grupowych w różnych sceneriach. Jako, że czas jednak naglił, należało odjechać. Rogatki opadły, wstrzymując ruch uliczny, a semafor wyjazdowy wyświetlił sygnał S10, czyli światło żółte i zielone, poczciwa "czterdziestka, dalej wolna". Ponaglające Rp1 sprawiło, że większość studentów wsiadła do autobusu szynowego. Niestety, kilka osób nie zdążyło, a ich spóźnienie spowodowane było tym, że musieli stać w kolejce po parówki. Cóż, mieliśmy scenę niemalże żywcem wyjętą z "Misia". No i podobnie, jak tam, tu też skrytym parówkożercom powiedziano jasno i zdecydowanie "nie". Musieli czekać na nasz powrót, a ominął ich najpiękniejszy odcinek trasy.
"Helską kosę" przebyliśmy z prędkościami rzędu 80-100 km/h, budząc zdziwienie w oczach co niektórych kierowców jadących równoległą drogą. Takie "szaleństwa" na opustoszałym półwyspie były jednak dość bezpieczne, latem podobny eksperyment byłby chyba niedopuszczalny. W Jastarni czekaliśmy na osobowy z przeciwka, prowadzony maszyną SU42-524.
Po przyjeździe do Helu Pan Leszek podziękował za pierwszą część próby i zapowiedział drugą. Mieliśmy pojechać jeszcze szybciej i pobić rekord prędkości na tej trasie, pędząc aż 120 km/h. I faktycznie, po krótkim postoju, rozpoczął się popis mechanika, który mógł mocno przećwiczyć PESĘ, i to zupełnie legalnie. Jechaliśmy bardzo szybko, 90-100 km/h. Wreszcie, między Chałupami w Władysławowem Port osiągnęliśmy kosmiczne i graniczne 120 km/h! Przyznam, niesamowita sprawa. Powiem również, że miejscami naprawdę nie było czuć, że jedziemy aż tak ostro. Tylko raz albo dwa razy dość mocno "kopnęło" na łukach.
Po drodze mieliśmy oczywiście kolejne krzyżowania. W Jastarni spotkaliśmy SM42-872 z osobowym do Helu (ciekawe, co ta lokomotywa robiła przy pociągu w sezonie grzewczym...), a w Mrzezinie trzeba było czekać na następny osobowy, ciągnięty przez SU42-501.
Wjazd do Redy został nagrodzony brawami. Po chwili mieliśmy jeszcze jeden mały test: na rozjeździe R300 pojechaliśmy w kierunku zbocznym nie, jak nakazywał semafor, 40km/h, ale 50 km/h, wykorzystując rzeczywiste możliwości owego rozjazdu. Niestety, na co dzień jest to niemożliwe z bardzo prozaicznej przyczyny: braku odpowiednich obrazów sygnałowych na naszych semaforach.
Wycieczkę zakończył, jak i rozpoczął, Pan Leszek ze swoim przemówieniem: "Ten eksperyment dowiódł, że po linii Reda - Hel można jeździć szybciej, niż obecnie. Dowiódł także, że ten szynobus faktycznie może jechać 120 km/h. Widzicie więc: kolej jest wielka, kolej ma przyszłość. Warto się uczyć kolei na Politechnice Gdańskiej".
I za te słowa wypada szczególnie podziękować...
Niniejszą krótką relację pisałem w trybie pilnym niemalże w nocy. Z czasem postaram się napisać nieco więcej (z jazdy mam cztery strony A4 notatek, w końcu skoro poświęciłem planowe zajęcia, to choć notować wypadało ). Zapraszam też innych uczestników wycieczki do napisania kilku słów, do wrzucania fot, a Pana Leszka zapraszam oczywiście do garści fachowych wniosków i spostrzeżeń.
Tym, którzy sprawili, że mogłem pojechać, jeszcze raz bardzo dziękuję!!! Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę!
Adam
POKREWNE WĄTKI NA FORUM "MARTEL" (naprawdę warto przeczytać!):
Dzisiejsza jazda próbna szynobusem SA132-005 na trasie Gdynia - Hel - Gdynia:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=7554
Roboty torowe Reda - Mrzezino:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=6943
Przebudowa przejazdu w Pucku:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=6820&start=0
"Rozpoczynamy właściwą część próby. Pojedziemy z Redy do Helu z prędkością wyższą niż normalnie. Mam przy tym taką prośbę do studentów Politechniki Gdańskiej: niech pięć osób, najlepiej tych samych, wysiądzie z pojazdu i wsiądzie z powrotem na przystanku Reda Rekowo, a potem, w Mrzezinie, niech uczyni podobnie osób dziesięć".
Rzadko kiedy (rzekłbym nawet: NIGDY) w autobusie szynowym spółki PKP Przewozy Regionalne można usłyszeć z głośników podobny komunikat. Dziś jednak wszystkie, naprawdę wszystkie chwyty były dozwolone. Mogliśmy nagminne drwić z ustaleń WOS-u, mogliśmy straszyć kierowców na przejazdach, mogliśmy przekraczać dozwoloną prędkość na szlaku, i to przykładowo o 44 km/h, mogliśmy wreszcie pobawić się w taki sobie mały wyścig i wyprzedzić parę samochodów, choćby tych prujących 119 km/h helską szosą. Jeśli ktoś myśli, że jestem pijany albo gorzej (cóż, pora jakby adekwatna), ten się grubo myli. Taki to dziś dzień mieliśmy, a najlepiej opowie nam o tym główny "winowajca", Pan Leszek Lewiński.
Wszystko za sprawą próbnego przejazdu z Gdyni Głównej do Helu i z powrotem autobusem szynowym SA132-005, który miał dać odpowiedź na pytanie, jak poradzi sobie linia Reda - Hel po ostatnich remontach ze znacznie podniesionymi prędkościami drogowymi i dużymi przyspieszeniami. W eksperymencie wzięli udział przedstawiciele kolei, w tym oczywiście wspomniany i dobrze nam znany Mistrz LL, czuwający nad całą "zabawą". Piszę to rzecz jasna z nutką żartu, lecz w rzeczywistości była to bardzo ważna i wymagająca dużej odpowiedzialności próba. Co ważne, próba zakończona pozytywnie. Oprócz kolejarzy obecni byli również studenci Politechniki Gdańskiej z różnych lat i wydziałów. Wszyscy przyczynili się jednak do pomocy, tworząc odpowiedni balast, potrzebny przy trasowaniu rozkładu jazdy, a także wiernie symulując wymianę pasażerów na stacjach i przystankach. Byli nawet tacy, co w tej symulacji trochę się zapędzili (ludzie przecież spóźniają się czasem), ale o tym może nieco później...
Przejazd pociągów specjalnych 502541 z Gdyni do Helu oraz 502540 w relacji przeciwnej wymagał podjęcia dużych środków ostrożności. Chodziło przede wszystkim o działanie urządzeń SSP (samoczynnej sygnalizacji przejazdowej), których czujniki ustawiono na znacznie mniejszą prędkość (a czas ostrzegania powinien wynosić minimum 30 sekund). Mogło to prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, więc wszystkie ważne, a nawet mniej ważne, przejazdy kolejowe osłonięte zostały przez pracowników PKP PLK. Bezpieczeństwo - rzecz święta!
Wyruszyliśmy z Gdyni z opóźnieniem, bowiem już na starcie zdefektował autobus szynowy. Przyczyną była awaria komputera pokładowego. Usterkę jednak usunięto, a cała ekipa sprawnie wpakowała się do środka, zajmując miejsca siedzące. Pierwszy raz miałem okazję jechać pojazdem serii SA132 i muszę przyznać, że wywarł on na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie: przede wszystkim ergonomicznie zaprojektowane wnętrze i wygodne siedzenia z wysokimi oparciami. Komfort i wygoda, silny powiew nowoczesnej kolei.
O godzinie 9:30 wyruszyliśmy w podróż, a już w Redzie dostaliśmy krzyżowanie z osobowym jadącym od strony Helu. W malutkim autobusie szynowym SA109-006 tłoczyło się mnóstwo podróżnych, zaiste z łakomą zazdrością spoglądających na nasz dużo mniej zapchany pojazd. Kiedy na semaforze wyjazdowym pojawił się sygnał zezwalający, mogliśmy rozpocząć właściwą część próby. Na kolejnych stacjach i przystankach zasymulowano następujące wymiany:
Reda Rekowo (-5 +5)
Mrzezino (-10 +10)
Żelistrzewo (-5 +5)
Puck (-30 +30)
Swarzewo (-7 +7)
Władysławowo (postój, symulacja spóźnionych parówkożerców )
Władysławowo Port (-2 +2)
Chałupy (-17 +17)
Kuźnica (-10 +10)
Jastarnia Wczasy (przelot)
Jastarnia (postój, krzyżowanie)
Jurata (-13 +13)
Hel (postój)
W kierunku przeciwnym zasymulowano mniej więcej podobne warunki, przy zmienionych czasach jazdy.
Na trasie do Helu działo się ciekawie. Pierwszą poważną próbą był podjazd na maksymalnie 16-promilowe wzniesienie między Redą Rekowem a Mrzezinem. Swoją drogą, przepiękne widoki. W Mrzezinie czekała na krzyżowanie drezyna motorowa WMB-129, taki mały ciągnik. Za Puckiem minęliśmy kilka "automatów" SSP, kolejno: kategorii B, kategorii B (zmodernizowany niedawno pod przewodnictwem pana Leszka, o czym czytać można było u Martela na Jego forum) i kategorii C. W Swarzewie uwagę wielu pasażerów przykuła rozebrana niedawno linia kolejowa do Krokowej, popularna "krokówka", aspirująca swojego czasu do miana kolei drezynowej. Dotarliśmy do Władysławowa, osiągając prędkości maksymalnie 120 km/h przed Redą i 102 km/h od Redy.
We Władysławowie, podczas postoju (spowodowany był koniecznością obsadzenia następnych przejazdów kolejowych) Pan Leszek załatwił wszystkim zwiedzanie "LCS-u", czyli Liniowego Centrum Sterowania. Trzeba bowiem wiedzieć, że linia kolejowa Reda - Hel jest sterowana zdalnie właśnie stąd, tu są komputery, stanowiska zapowiadawcze, monitoring przejazdów itd. Choć system pochodzi sprzed 10 lat, cały czas robi wrażenie. Dzięki niemu do obsługi całego odcinka wystarczają tak naprawdę dwie osoby. Dodatkowo czyny jest posterunek w Helu (dyżurny ruchu), Pucku (dróżnik przejazdowy) i oczywiście w węzłowej Redzie. Na komputerach wyświetlany jest stan zajętości torów stacyjnych i szlakowych, bez wskazania dokładnego położenia pociągu wg kilometrażu. Mogliśmy więc na monitorze zobaczyć nasz szynobus, stojący na stacji, a także wspomniany wcześniej wózek motorowy, sunący teraz z Mrzezina do Redy.
Po obejrzeniu LCS wykonanych zostało kilka zdjęć grupowych w różnych sceneriach. Jako, że czas jednak naglił, należało odjechać. Rogatki opadły, wstrzymując ruch uliczny, a semafor wyjazdowy wyświetlił sygnał S10, czyli światło żółte i zielone, poczciwa "czterdziestka, dalej wolna". Ponaglające Rp1 sprawiło, że większość studentów wsiadła do autobusu szynowego. Niestety, kilka osób nie zdążyło, a ich spóźnienie spowodowane było tym, że musieli stać w kolejce po parówki. Cóż, mieliśmy scenę niemalże żywcem wyjętą z "Misia". No i podobnie, jak tam, tu też skrytym parówkożercom powiedziano jasno i zdecydowanie "nie". Musieli czekać na nasz powrót, a ominął ich najpiękniejszy odcinek trasy.
"Helską kosę" przebyliśmy z prędkościami rzędu 80-100 km/h, budząc zdziwienie w oczach co niektórych kierowców jadących równoległą drogą. Takie "szaleństwa" na opustoszałym półwyspie były jednak dość bezpieczne, latem podobny eksperyment byłby chyba niedopuszczalny. W Jastarni czekaliśmy na osobowy z przeciwka, prowadzony maszyną SU42-524.
Po przyjeździe do Helu Pan Leszek podziękował za pierwszą część próby i zapowiedział drugą. Mieliśmy pojechać jeszcze szybciej i pobić rekord prędkości na tej trasie, pędząc aż 120 km/h. I faktycznie, po krótkim postoju, rozpoczął się popis mechanika, który mógł mocno przećwiczyć PESĘ, i to zupełnie legalnie. Jechaliśmy bardzo szybko, 90-100 km/h. Wreszcie, między Chałupami w Władysławowem Port osiągnęliśmy kosmiczne i graniczne 120 km/h! Przyznam, niesamowita sprawa. Powiem również, że miejscami naprawdę nie było czuć, że jedziemy aż tak ostro. Tylko raz albo dwa razy dość mocno "kopnęło" na łukach.
Po drodze mieliśmy oczywiście kolejne krzyżowania. W Jastarni spotkaliśmy SM42-872 z osobowym do Helu (ciekawe, co ta lokomotywa robiła przy pociągu w sezonie grzewczym...), a w Mrzezinie trzeba było czekać na następny osobowy, ciągnięty przez SU42-501.
Wjazd do Redy został nagrodzony brawami. Po chwili mieliśmy jeszcze jeden mały test: na rozjeździe R300 pojechaliśmy w kierunku zbocznym nie, jak nakazywał semafor, 40km/h, ale 50 km/h, wykorzystując rzeczywiste możliwości owego rozjazdu. Niestety, na co dzień jest to niemożliwe z bardzo prozaicznej przyczyny: braku odpowiednich obrazów sygnałowych na naszych semaforach.
Wycieczkę zakończył, jak i rozpoczął, Pan Leszek ze swoim przemówieniem: "Ten eksperyment dowiódł, że po linii Reda - Hel można jeździć szybciej, niż obecnie. Dowiódł także, że ten szynobus faktycznie może jechać 120 km/h. Widzicie więc: kolej jest wielka, kolej ma przyszłość. Warto się uczyć kolei na Politechnice Gdańskiej".
I za te słowa wypada szczególnie podziękować...
Niniejszą krótką relację pisałem w trybie pilnym niemalże w nocy. Z czasem postaram się napisać nieco więcej (z jazdy mam cztery strony A4 notatek, w końcu skoro poświęciłem planowe zajęcia, to choć notować wypadało ). Zapraszam też innych uczestników wycieczki do napisania kilku słów, do wrzucania fot, a Pana Leszka zapraszam oczywiście do garści fachowych wniosków i spostrzeżeń.
Tym, którzy sprawili, że mogłem pojechać, jeszcze raz bardzo dziękuję!!! Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę!
Adam
POKREWNE WĄTKI NA FORUM "MARTEL" (naprawdę warto przeczytać!):
Dzisiejsza jazda próbna szynobusem SA132-005 na trasie Gdynia - Hel - Gdynia:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=7554
Roboty torowe Reda - Mrzezino:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=6943
Przebudowa przejazdu w Pucku:
http://www.forum.martel.pl/viewtopic.php?t=6820&start=0