Olsztyński Dworzec Główny
Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard
Telekom
Co wcześniej było w miejscu dobudówki? Zdradza to zdjęcie, które otrzymałem dzięki uprzejmości pracowników PKS. Stała tam szopa. Co w niej się mieściło, nie wiem. Ale może niektórzy z Was pamiętają.
https://drive.google.com/file/d/1s4Qdia ... jNzzy/view
Budynek wydłużono, bo była potrzeba powiększenia centrali. Dodajmy, że sekcja pragotronów została przeniesiona do KATS-u dopiero gdy uruchomiono centralę cyfrową.
Przy rampie ciągnącej się za KATS-em stały dwa wagony - jeden był warsztatem stacyjnym, a drugi magazynem stacyjnym.
Co ciekawe, przynajmniej część okien starej części budynku posiadała okiennice, tu świetnie widoczne. Były one szare, stalowe w kolorze. Okiennice są super w czasie wojny. Szyby łatwo nie wylecą, za to łatwo o zaciemnienie. Wnioskuję zatem, że ten budynek pamięta wojnę. Co Wy na to, szanowni Koledzy? Czy jest na forum ktoś, kto sięga pamięcią tak daleko?
Powyższe zdjęcie pokazuje sytuację przed latem roku 1978, bo na poniższym zdjęciu z tamtego lata ( źródło: Bildarchiv Ostpreussen) trwa właśnie wspomniana budowa. Na powiększeniu dobrze widać, że latem 1978 roku ściany sięgały już dachu. https://drive.google.com/file/d/1s4Qdia ... jNzzy/view
Budynek wydłużono, bo była potrzeba powiększenia centrali. Dodajmy, że sekcja pragotronów została przeniesiona do KATS-u dopiero gdy uruchomiono centralę cyfrową.
Przy rampie ciągnącej się za KATS-em stały dwa wagony - jeden był warsztatem stacyjnym, a drugi magazynem stacyjnym.
Co ciekawe, przynajmniej część okien starej części budynku posiadała okiennice, tu świetnie widoczne. Były one szare, stalowe w kolorze. Okiennice są super w czasie wojny. Szyby łatwo nie wylecą, za to łatwo o zaciemnienie. Wnioskuję zatem, że ten budynek pamięta wojnę. Co Wy na to, szanowni Koledzy? Czy jest na forum ktoś, kto sięga pamięcią tak daleko?
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2020, 20:55 przez Rainy31, łącznie zmieniany 8 razy.
Lampy
Powyższe zdjęcie wprowadza nas w temat lamp. Takie jak na nim widać lampy były na pierwszym peronie nowego dworca i pod wiatą PKS-u. Miały po dwie rury jarzeniowe. Maszyniści je chwalili, bo dzięki dobrej obudowie ich nie oślepiały.
Załączam zdjęcie jedynej ocalałej lampy z peronu pierwszego. Zachowała się w niskim budynku zaraz na wschód od Telkomu. Wisiała tam kilka lat temu na łańcuchach, ale pod wiatą mocowano ją inaczej - przykręcano do metalowych elementów wystających z wiaty. Mogłaby być ciekawym eksponatem w wieży. A na pozostałych peronach lamp nie zmieniono - miały po trzy rury jarzeniowe. Ciągnęły się wzdłuż osi wiat. Można to dostrzec na prezentowanych wcześniej zdjęciach z Gazety Olsztyńskiej (niezbyt wyraźnych). Tu zamieszczam zdjęcie ze Szczytna. W sierpniu 2013 r. uwieczniłem też takie lampy przy spedycji towarowej Olsztyna Głównego. Może już znikły. Pokazałem dwa końce lampy. Stereopara (do oglądania przy skrzyżowanych oczach) przedstawia koniec bez przewodu, pozostałe dwa zdjęcia koniec z przewodem. Lampa miała obejmy do mocowania na rurze.
Dziś na peronach nie ma ani jednych ani drugich. Są zupełnie inne, choć na pierwszym peronie tak samo rozmieszczone.
Załączam zdjęcie jedynej ocalałej lampy z peronu pierwszego. Zachowała się w niskim budynku zaraz na wschód od Telkomu. Wisiała tam kilka lat temu na łańcuchach, ale pod wiatą mocowano ją inaczej - przykręcano do metalowych elementów wystających z wiaty. Mogłaby być ciekawym eksponatem w wieży. A na pozostałych peronach lamp nie zmieniono - miały po trzy rury jarzeniowe. Ciągnęły się wzdłuż osi wiat. Można to dostrzec na prezentowanych wcześniej zdjęciach z Gazety Olsztyńskiej (niezbyt wyraźnych). Tu zamieszczam zdjęcie ze Szczytna. W sierpniu 2013 r. uwieczniłem też takie lampy przy spedycji towarowej Olsztyna Głównego. Może już znikły. Pokazałem dwa końce lampy. Stereopara (do oglądania przy skrzyżowanych oczach) przedstawia koniec bez przewodu, pozostałe dwa zdjęcia koniec z przewodem. Lampa miała obejmy do mocowania na rurze.
Dziś na peronach nie ma ani jednych ani drugich. Są zupełnie inne, choć na pierwszym peronie tak samo rozmieszczone.
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2020, 20:54 przez Rainy31, łącznie zmieniany 3 razy.
Stojak na płozy hamulcowe
Sporo czasu zajęło nam gadanie o nim. Zamieszczam efekt owej pracy, choć nie jestem pewien, czy dokładnie tak ta budka wyglądała. Jeśli ktoś zauważa błędy w rekonstrukcji, proszę o uwagi.
Pomniczek Oślikowskiego
Udało się w końcu ustalić kiedy znikł pomnik. W wydanym w 2006 r. „Rapturarzu Miejskim” Bogdan Łukaszewicz ujawnia, że dn. 8 stycznia 1980 r. Rada Miasta podjęła uchwałę o usunięciu rzeźby. W czasach Solidarności taki gest miałby znaczenie ideologiczne, ale do sierpnia 1980 jeszcze trzeba było poczekać. Władzy chodziło tylko o to, że lewe oko generała wyglądało na podbite. Dzięki uprzejmości pana Marschalla, u którego tę rzeźbę oglądałem, mogłem wykonać model komputerowy. Niestety kamień, na którym pierwotnie głowa stała, nie zachował się. Dlatego nie prezentuję całego pomnika. Głowa i wiele innych rzeźb są (a w każdym razie były) do obejrzenia na zamku w Reszlu. Tam pewien amerykański turysta rozpoznał w niej swego prezydenta Nixona.
Oto tablica z napisem: Poniżej animowany gif z głową.
Oto tablica z napisem: Poniżej animowany gif z głową.
- Załączniki
-
- Oślikowski głowa.gif
- (529,01 KiB) Nie pobierany
Ostatnio zmieniony 26 sie 2020, 19:41 przez Rainy31, łącznie zmieniany 1 raz.
drabina
Drabina prezentuje się jak poniżej.
Ktoś z pytanych budowlańców zasugerował, że to drabina DW10. Niestety w Internecie brak potwierdzenia. Obecnie to oznaczenie stosuje się do innych drabin.
Oto jakie wytłumaczenie dostałem z Centralnego Muzeum Pożarnictwa:
Jest to konstrukcja drabin zbliżona do rusztowania, przeznaczona do typowych robót budowlanych w 2. poł. XX w.
Dwie drabiny rozsuwane w pionie, połączone z podporami stałymi (zastrzałami). Wysokość podpór uzależniona jest od wysokości pionowych drabin rozsuwanych - (maksymalnego zasięgu drabin pionowych). Podpory stanowią przekątną konstrukcji nośnej, którą łączą dwie ściany poprzeczne. Prawdopodobnie mechanizmem podnoszenia jest łańcuchowo - zębatkowy wyciąg mechaniczny, który był podnoszony obustronnie w jednym czasie, w celu wyrównania poziomu drabiny. Dwa boki nośne w górnej części połączone są belkami zabezpieczającymi.
Mądrze, ale nic z tego nie rozumiem, zwłaszcza zdania: "Podpory stanowią przekątną konstrukcji nośnej, którą łączą dwie ściany poprzeczne."
Pracownicy obsługujący na dworcu nie pamiętają jak działał mechanizm podnoszący, bo go nigdy nie używali! Stalowa lina nawijała się podobno na kołowrót 30-40 cm nad posadzką. Zamieszczam zdjęcia, na których widać bloczki albo wielokrążki służące do zmian wysokości. Jak działały, nie mam pojęcia, więc w ogóle ich nie umieściłem na swoim modelu. Zagadka pozostała.
Ale ten dobry wygląd to pozory. Nie zrozumiałem konstrukcji. Przecież do sięgnięcia sufitu wystarczyłyby dwie nieruchome drabiny, a pomiędzy nimi kładka.Tymczasem są tu jeszcze dwie pary drabin, które teoretycznie powinny razem sięgać 3 razy ponad sufit. Ale jeśli to urządzenie miało służyć nie tylko do wymiany lamp na hali kasowej, ale też do mycia okien, to powinno się móc poziom obniżyć. Moim zdaniem to było niemożliwe. Ktoś z pytanych budowlańców zasugerował, że to drabina DW10. Niestety w Internecie brak potwierdzenia. Obecnie to oznaczenie stosuje się do innych drabin.
Oto jakie wytłumaczenie dostałem z Centralnego Muzeum Pożarnictwa:
Jest to konstrukcja drabin zbliżona do rusztowania, przeznaczona do typowych robót budowlanych w 2. poł. XX w.
Dwie drabiny rozsuwane w pionie, połączone z podporami stałymi (zastrzałami). Wysokość podpór uzależniona jest od wysokości pionowych drabin rozsuwanych - (maksymalnego zasięgu drabin pionowych). Podpory stanowią przekątną konstrukcji nośnej, którą łączą dwie ściany poprzeczne. Prawdopodobnie mechanizmem podnoszenia jest łańcuchowo - zębatkowy wyciąg mechaniczny, który był podnoszony obustronnie w jednym czasie, w celu wyrównania poziomu drabiny. Dwa boki nośne w górnej części połączone są belkami zabezpieczającymi.
Mądrze, ale nic z tego nie rozumiem, zwłaszcza zdania: "Podpory stanowią przekątną konstrukcji nośnej, którą łączą dwie ściany poprzeczne."
Pracownicy obsługujący na dworcu nie pamiętają jak działał mechanizm podnoszący, bo go nigdy nie używali! Stalowa lina nawijała się podobno na kołowrót 30-40 cm nad posadzką. Zamieszczam zdjęcia, na których widać bloczki albo wielokrążki służące do zmian wysokości. Jak działały, nie mam pojęcia, więc w ogóle ich nie umieściłem na swoim modelu. Zagadka pozostała.
Ostatnio zmieniony 26 sie 2020, 15:26 przez Rainy31, łącznie zmieniany 2 razy.
drabina - rozwiązanie?
Po napisaniu poprzedniego posta podjąłem kolejną próbę. Na poniższym rysunku ukośne listwy usunąłem. Ich rolą było tylko unieruchomienie drabin w każdej parze. Nie wiem po co wykorzystano listwy ukośne, skoro tę samą rolę spełniłyby poziome. Zapewne poziome byłyby sztywniejsze, a ukośnie bardziej sprężynowały. Poszczególne pary drabin ślizgały się jedne w drugich, bo były coraz węższe. Przyjąłem, że lina do ciągnięcia była jedna. Kołowrotu nie dałem, bo nic konkretnego o jego umiejscowieniu nie wiem. Przedstawiam swoją propozycję. Rodzi się jednak pytanie jak blokowano drabiny ustawiwszy je na właściwej wysokości. Nie wydaje się, że ktoś cały czas naciągał linę. Kołowrót posiadał zatem mechanizm zapadkowy, który działał podczas nawijania liny, blokował obroty wstecz. By drabinę obniżyć do pierwotnego poziomu, należało ów mechanizm wyłączyć.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2020, 07:43 przez Rainy31, łącznie zmieniany 1 raz.
automaty biletowe
Pamiętacie zapewne, że na zdjęciach z otwarcia dworca automaty stały we wnękach. Otóż chyba były używane niezbyt długo - pewnie się psuły, skoro w roku 1978 Gazeta Olsztyńska pisze o ich ponownym pojawieniu się jak o rewelacji.
Od jednego z pracowników otrzymałem relikt - niewykorzystaną tabliczkę, którą tu prezentuję i chętnie przekażę do muzeum w wieży. A to odtworzone przeze mnie: Wygląd tabliczek i tablicy nad nimi odtworzyłem w oparciu o rozmowę z jednym z wykonawców. Wyniku mej pracy rozmówca jednak nie widział, bo przeszedł wkrótce na emeryturę. Dlatego nie twierdzę, że nie ma jakichś przekłamań. Jest za to pewne, że każdy rodzaj monet miał oddzielny otwór wrzutowy. Na rekonstrukcji widzę cenę 1 zł. Hm! Kilka biletów ulgowych ją miało. Kto się pomylił - ja, który pracowałem na wykazie cen z rozkładu sieciowego, czy redaktor gazety, który napisał, że najniższą ceną było 2 zł ?
Miesiąc później - w notatce z 21 lipca 1978 Gazeta Olsztyńska podaje, że automaty sprzedają dziennie bilety za sumę 10-15 tys. zł., podczas gdy cena jednego biletu waha się od 2 do kilkunastu złotych. Sprawdzają się tak doskonale, że kolejarze z Dworca Głównego w Krakowie postanowili skopiować pomysł. Gazeta zwraca jednak uwagę, że urządzenia są słabo oświetlone. Możemy się dziś domyślać, że chodziło o to, iż ustawiono je między słupami przy drabinie twarzą do hali kasowej, przez co za dnia pogrążone były w cieniu. Od jednego z pracowników otrzymałem relikt - niewykorzystaną tabliczkę, którą tu prezentuję i chętnie przekażę do muzeum w wieży. A to odtworzone przeze mnie: Wygląd tabliczek i tablicy nad nimi odtworzyłem w oparciu o rozmowę z jednym z wykonawców. Wyniku mej pracy rozmówca jednak nie widział, bo przeszedł wkrótce na emeryturę. Dlatego nie twierdzę, że nie ma jakichś przekłamań. Jest za to pewne, że każdy rodzaj monet miał oddzielny otwór wrzutowy. Na rekonstrukcji widzę cenę 1 zł. Hm! Kilka biletów ulgowych ją miało. Kto się pomylił - ja, który pracowałem na wykazie cen z rozkładu sieciowego, czy redaktor gazety, który napisał, że najniższą ceną było 2 zł ?
rura z parą
Nie udało się określić jak ta rura szła - gdzie w powietrzu, gdzie po ziemi albo nad nią. Może ktoś by przypomniał, patrząc na poniższy plan z 1961 r. Instalacja parowa istniała przecież jeszcze w latach 80-tych XX w.
Widać półkoliste wygięcia na rurze. Coś oznaczają. Rura przecina się z torami przy samej kotłowni. Stawiałbym na to, że szła tam pod ziemią. Przecież trwały ciągłe dostawy węgla do kotłowni. Odkąd do wyładunku zaczęto używać maszyn, rurę na powietrzu łatwo można by uszkodzić. Na zdjęciu wykonanym z wieżowca PKP w słynnej książce p. Tomasza Roszaka, wyraźnie widać, że w pobliżu wieży żadne rury ponad ziemią, a nawet po ziemi się nie ciągną. Autor książki przekazał mi dokładny skan, za co jestem bardzo wdzięczny, niestety bez prawa prezentowania innym osobom.
Następnie widać pierwszy kabłąk - tu pewnie rura wychodzi na powierzchnię, albo tuż pod powierzchnię gruntu. Zaczyna biec wzdłuż toru. Potem jest drugi kabłąk, którego zinterpretować nie potrafię. Dochodzimy do prostopadłego rozgałęzienia prowadzącego na perony. Na tym rozgałęzieniu jest zaraz półokrąg, co sugeruje, że tu rura poszła na dużą wysokość. Część idąca na wprost zaraz przed ostatnim półkolem zasuwa do garażu drezyn wciąż równolegle do toru aż go przecina. Stawiam na to, że znów biegnie pod ziemią, bo półkoliste wygięcia mogą oznaczać zmianę wysokości, a to wygięcie jest w dół.
Kiedyś chciałem odtworzyć tę część dworca - wieżę ciśnień, kotłownię, parowozownię - ba! nawet domy przy ul. Waryńskiego (dziś Zientary). Może do przedsięwzięcia wrócę. Na chwilę obecną część pasażerska zużyła całe moje siły i zasoby komputera.
Jeszcze kilka spostrzeżeń odnośnie tego planu:
1. Zastanawia mnie, dlaczego kasy biletowe znajdowały się poza budynkiem dworca.
2. Noclegownia PKP była na początku lat 60-tych nie w Hotelu Dworcowym, a w innym budynku. Do Hotelu Dworcowego przeniesiono ją pewnie na czas budowy nowego dworca.
3. Zdaje się, że podczas tej budowy budynek dzisiejszego Telekomu ocalał jako jedyny z dłuższego ciągu biur, bo stał na końcu.
Widać półkoliste wygięcia na rurze. Coś oznaczają. Rura przecina się z torami przy samej kotłowni. Stawiałbym na to, że szła tam pod ziemią. Przecież trwały ciągłe dostawy węgla do kotłowni. Odkąd do wyładunku zaczęto używać maszyn, rurę na powietrzu łatwo można by uszkodzić. Na zdjęciu wykonanym z wieżowca PKP w słynnej książce p. Tomasza Roszaka, wyraźnie widać, że w pobliżu wieży żadne rury ponad ziemią, a nawet po ziemi się nie ciągną. Autor książki przekazał mi dokładny skan, za co jestem bardzo wdzięczny, niestety bez prawa prezentowania innym osobom.
Następnie widać pierwszy kabłąk - tu pewnie rura wychodzi na powierzchnię, albo tuż pod powierzchnię gruntu. Zaczyna biec wzdłuż toru. Potem jest drugi kabłąk, którego zinterpretować nie potrafię. Dochodzimy do prostopadłego rozgałęzienia prowadzącego na perony. Na tym rozgałęzieniu jest zaraz półokrąg, co sugeruje, że tu rura poszła na dużą wysokość. Część idąca na wprost zaraz przed ostatnim półkolem zasuwa do garażu drezyn wciąż równolegle do toru aż go przecina. Stawiam na to, że znów biegnie pod ziemią, bo półkoliste wygięcia mogą oznaczać zmianę wysokości, a to wygięcie jest w dół.
Kiedyś chciałem odtworzyć tę część dworca - wieżę ciśnień, kotłownię, parowozownię - ba! nawet domy przy ul. Waryńskiego (dziś Zientary). Może do przedsięwzięcia wrócę. Na chwilę obecną część pasażerska zużyła całe moje siły i zasoby komputera.
Jeszcze kilka spostrzeżeń odnośnie tego planu:
1. Zastanawia mnie, dlaczego kasy biletowe znajdowały się poza budynkiem dworca.
2. Noclegownia PKP była na początku lat 60-tych nie w Hotelu Dworcowym, a w innym budynku. Do Hotelu Dworcowego przeniesiono ją pewnie na czas budowy nowego dworca.
3. Zdaje się, że podczas tej budowy budynek dzisiejszego Telekomu ocalał jako jedyny z dłuższego ciągu biur, bo stał na końcu.
Rozkład 1979-80 z peronami
Kiedy próbujemy odtworzyć ruch pociągów np. na symulatorze, czy choćby na modelu takim jak mój, ważne jest z których peronów odchodziły i na które przychodziły. Robiłem wywiady z kolejarzami, ale słabo pamiętali. Wreszcie kilka lat temu odkryłem w Bibliotece Narodowej rozkład sieciowy dla stacji Olsztyn, a na jego końcu tabelkę, o której marzyłem. Do pełnego szczęścia brakuje tylko informacji o torach.