Katastrofa koło Poledna

Obecne oblicze stalowych szlaków;

Moderatorzy: Sebastian Marszał, bastard

Awatar użytkownika
Adam Dąbrowski
DYŻURNY RUCHU
Posty: 1139
Rejestracja: 24 wrz 2004, 17:26
Lokalizacja: Warszawa/Olsztyn

Post autor: Adam Dąbrowski »

Wypadek koło Poledna dowiódł według mnie pewnej rzeczy: różnica w efektywności zabezpieczenia przejazdów kolejowych kategorii B i C uwidacznia się przede wszystkim na liniach dwutorowych. Nie zwalniając kierowcy TIRa z pełnej odpowiedzialności za to co się stało, twierdzę i Ameryki zapewne nie odkrywam, że tym razem półrogatki zapobiegłyby katastrofie.

U kierowców występuje dziwny odruch wjeżdżania na przejazd tuż po przejeździe pociągu, bez upewnienia się, czy już jest bezpiecznie. Na linii jednotorowej raczej nie spowoduje to poważniejszych konsekwencji, na dwutorowej - owszem. Wydaje mi się również, że w momencie przejazdu pociągu bodźce, jakimi są migające czerwone światła i bijący dzwonek, ulegają znacznemu osłabieniu, mówiąc inaczej: łatwiej nie zwrócić na nie uwagi, choć pozostaje to oczywiście karygodnym błędem. W tym przypadku dodatkowa bariera w postaci półrogatki jest więc przydatna.

Piszę to, ponieważ od dnia wypadku w Polednie zastanawiam się, czy przy ograniczonych środkach budżetowych stosowanie przejazdów kategorii B na liniach jednotorowych jest do końca uzasadnione i czy przypadkiem, do czasu poprawy kondycji finansowej zarządców infrastruktury kolejowej (a najlepiej także zmiany sposobu opłacania podobnych inwestycji, tj. przeniesienia części kosztów na zarządcę infrastruktury drogowej), ta forma zabezpieczenia nie powinna być zarezerwowana tylko dla linii dwutorowych? Efekt: mniej przejazdów kategorii B na liniach jednotorowych oznacza więcej przejazdów kategorii B na liniach dwutorowych, a tam są bardziej potrzebne.

Pozdrawiam!
Pozdrawiam serdecznie,
Adam Dąbrowski
badworm
Towos
Posty: 26
Rejestracja: 13 lip 2007, 15:54

Post autor: badworm »

flugzeug30 pisze:Dokladnie tak. To znaczy przejazd strzezony to dla laika moze byc tez taki, jakie np. wystepuja na "Berlince", czyli niestrzezony przez droznika, ale z pelnymi zaporami. . Natomiast juz taki z polzaporami i/lub sygnalizacja swietlna, bywa rzadko uwazany za strzezony.

Ogromnie wspolczuje i przesylam kondolencje dla rodzin ofiar wypadku.
AFAIK chyba każdy przejazd z pełnymi zaporami jest strzeżony przez pracownika kolei, albo lokalnie albo zdalnie za pośrednictwem kamer. Na przejeździe z SSP sprzężoną z pełnymi zaporami mogło by dojść do zamknięcia samochodu pomiędzy zaporami a w przypadku półzapor pozostaje droga ucieczki.
Awatar użytkownika
Kolins
Pospieszny
Posty: 119
Rejestracja: 19 gru 2006, 16:51
Lokalizacja: Wejherowo

Post autor: Kolins »

Jeśli to jest niebezpieczne miejsce (jakieś skarpy, słaba widoczność), to tylko półzapory, a nie tylko światła i dzwonek...
(Wiem, że ciężko z kasą, ale...)
Kolins
Awatar użytkownika
KSICHU
Przyspieszony
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2007, 21:39
Lokalizacja: Chojnice

Post autor: KSICHU »

Moim zdaniem Panowie bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych nie poprawią nawet rogatki. Ostatnio, szczególnie w dużych miastach zauważyć można porażający brak wyobraźni chociażby pieszych przy przekraczaniu przejazdów kolejowych. Doświadczyłem tego osobiście w pobliżu stacji Gdynia Chylonia. Mimo opuszczonych rogatek piesi przechodzą przez przejazd, specjalnie nie przejmując się czy coś jedzie, czy nie... Zapewne najechanie na pieszego nie spowoduje wykolejenia lokomotywy, natomiast jest swoistą tragedią zarówno ponoszącego śmierć sprawcy wypadku jak i biorącego udział w zdarzeniu mechanika :sad:

Pozdrawiam

Krzysztof Werner
Dwa do przodu, trzy do tyłu...
Leszek Lewiński
EuroCity
Posty: 425
Rejestracja: 24 wrz 2004, 20:13
Lokalizacja: Reda

Post autor: Leszek Lewiński »

Adamie, okazuje się, że wczoraj podczas burzliwej dyskusji w tym temacie na porannej odprawie doszliśmy do TAKICH SAMYCH WNIOSKÓW.
Niestety, prawodawstwo jest inne. Ono kategorię przejazdu ustala w oparciu o KLASĘ DROGI i ILOCZYN RUCHU, nie wiążąc tego nijak z ilością torów na przejeździe. Ale wniosek o poprawkę w Rozporządzeniu już jest. Chcę go przedstawić na najbliższej konferencji w sprawie bezpieczeństwa na przejazdach.
L.L.
Pasanger
Towos
Posty: 33
Rejestracja: 24 lut 2007, 20:23

Post autor: Pasanger »

Ja słyszałem jeszcze inną receptę na poprawienie bezpieczeństwa na przejazdach-należy doprowadzić do tego aby pociągi nie mijały się na przejeździe :roll: Nie powiedział to byle kto :!: Piszę o tym dlatego abyście zrozumieli jakie jest pojęcie społeczeństwa o problematyce kolejowej.
Awatar użytkownika
Sebastian Marszał
ZWROTNICZY
Posty: 637
Rejestracja: 30 paź 2004, 21:59
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Post autor: Sebastian Marszał »

I jak wyeliminujesz coś takiego jak mijanie się na przejeździe wystarczy,że jeden pociąg się spóźni i już koniec - to jest po prostu nie realne.
mgr inż. Sebastian Marszał
Pasanger
Towos
Posty: 33
Rejestracja: 24 lut 2007, 20:23

Post autor: Pasanger »

Sebastian Marszał pisze:to jest po prostu nie realne.
pasanger pisze:Piszę o tym dlatego abyście zrozumieli jakie jest pojęcie społeczeństwa o problematyce kolejowej.
No nawet nie brałem tego po uwagę że ktoś na tutejszym forum będzie chciał w ogóle odnosić się do tego "pomysłu" :wink:
Awatar użytkownika
Sebastian Marszał
ZWROTNICZY
Posty: 637
Rejestracja: 30 paź 2004, 21:59
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Post autor: Sebastian Marszał »

Pasanger kto Ci taką receptę powiedział??
mgr inż. Sebastian Marszał
Bracki 79
Towarowy
Posty: 4
Rejestracja: 07 lis 2007, 15:24
Lokalizacja: Chojnice/Reda

Post autor: Bracki 79 »

Przejeżdżałem wczoraj wieczorem koło miejsca wypadku ["Sukiennice" z Bydgoszczy do Gdyni. Z Bydgoszczy wyjazd z opóźnieniem 60 min. !!! ]. Na torze w kierunku Bydgoszczy brak nawierzchni na ok. 100 metrach i zerwana trakcja, na dalszych około 200 metrach tego toru wieszaki trakcji elektrycznej dosć mocno powyginane. Stosy połamanych podkładów betonowych i słupów trakcyjnych, zryta ziemia. Betonowe płyty przejazdu kolejowego jakby pocięte nożem. Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy. Żadnych prac torowych nie zaobserwowałem [ sobota godzina około 18.30 ] stał tylko jakiś samochód i płonęło ognisko przy torach. Wokół pełno czegoś co w ciemności wyglądało jak topniejący śnieg, dopiero po przyjeździe do domu dowiedziałem sie ze to papier z rozwalonych bel. SSP działała. Na oddanym do eksploatacji torze w kierunku Gdyni ograniczenie chyba do 10 km/h. Wahadełko na odcinku od Poledna do Terespola Pomorskiego . Tyle zdążyłem zaobserwować.

Pozdrawiam
Bracki 79
bastard
ZWROTNICZY
Posty: 362
Rejestracja: 06 mar 2007, 20:29

Post autor: bastard »

Czytając powyższe wypowiedzi zauważam przywiązywanie dużej wagi do spraw bezpieczeństwa na przejazdach w kategoriach urządzeń - sygnalizacja lub półrogatki - lub strzeżenia przez dróżnika przejazdowego.
To jest ważne, ja jednak uważam że cały problem tkwi w mentalności kierowców. Nie potrafią oni sobie uświadomić, że przejazd kolejowy to skrzyżowanie dwóch dróg, gdzie tor jest zawsze drogą nadrzędną ( z pierwszeństwem przejazdu) i że wskazania sygnalizatora na przejeździe ( jak miało miejsce koło Poledna ) to "świętość" i dopóki nie zgaśnie światło czerwone - nie można wjeżdżać na przejazd.
I nie ma znaczenia tutaj fakt, że na przejeździe, gdzie są dwa tory ( lub wiecej ) może dojść do sytuacji wymijania się pociągów w pobliżu przejazdu. A jak jest na zwykłym skrzyżowaniu dróg kołowych z sygnalizacją świetlną ? Czy samochód stojący na czerwonym świetle ruszy tylko dlatego że z jednej strony przejechał samochód, a na sygnalizatorze nie zmieniło się światło ? Oczywiście nie, tutaj ta sytuacja jest zrozumiała i oczywista, dlaczego więc tego nie rozumie się tego w przypadku przejeżdżania przez tory kolejowe na przejeździe. Przecież znak G-4 ”krzyż św. Andrzeja” informuje jednoznacznie, że przejeździe kolejowym jest więcej niż jeden tor - a więc może jechać wiecej niż jeden pociąg.

Gdzie tkwi problem i jak temu zaradzić ? - parę uwag w tym zakresie.

W tym temacie była poruszana sprawa Policji. Ja chciałbym to rozszerzyć. Wielokrotnie słyszeliśmy o akcjach policji na drogach - łapie się kierowców pod wpływem alkoholu, przekraczających szybkość itp. Ale czy ktoś słyszał o akcji/akcjach Policji na przejazdach kolejowych ? Ja osobiście nie. A dlaczego tak jest ?. Odpowiedź jest chyba prosta - przejazd to kolej, a kolej - to "inne państwo", gdzie za porządek i bezpieczeństwo odpowiadają sami kolejarze - funkcjonariusze SOK. I dlatego Policja tego problemu nie widzi. A statystyki są niestety bardzo wymowne - za ponad 97 % wypadków na przejazdach kolejowych winę ponoszą kierowcy samochodowi. A “kwiatkiem” są jeszcze wypowiedzi jakie cytował Leszek Lewiński.

W miastach pojawia się coraz więcej coraz więcej kamer, które śledzą jak kierowcy przestrzegają przepisy ruchu drogowego i na podstawie zapisów z nich są karani za wykroczenia. Niech zarządcy dróg zainstalują trochę kamer w pobliżu przejazdów. Jestem pewien, że nakłady szybko się zwrócą w postaci dużej ilości mandatów. I wtedy też wszyscy zobaczą jaką skalę przyjmuje “przestrzeganie” przez kierowców zasad ruchu drogowego na przejazdach.

Kolejny przykład to kursy na prawo jazdy. Czy tam zwraca sie szczególną uwagą na jazdę przez przejazdy kolejowe. Nie. Jest to tylko element kursu i krótkie omówienie, a nie ważny i podstawowy element jazdy. Czy na jakimkolwiek kursie przekazanio np. jaka jest droga hamowania pociągu, aby uswiadomić kierowcom istotę zagrożenia ?. Na kursach są ważne - placyk i jazda po mieście. O ile te drugie ma duże znaczenie, to jednak wystarczy porównać skutki ostatnich wypadków w Stawigudzie lub koło Poledna, aby pokazywać i inne niebezpieczeństwa na drodze i sprawdzić jak kursanci sobie z tym radzą.

I sprawy ustawodawcze. Dlaczego sprawy zabezpieczenia przejazdów - koszt urządzeń i ich obsługi - spadają tylko na barki kolei. Przecież nie chodzi tu tylko o bezpieczeństwo kolei, ale również ( a może przede wszystkim ) o bezpieczeństwo użytkowników dróg – kierowców i pieszych. Gdyby samorządy lokalne lub Państwo musiało w tym współuczestniczyć, może wtedy uświadomiono by sobie co znaczy bezpieczeństwo na przejazdach kolejowych i jaka jest skala tego problemu.

I na koniec jeszcze jedna osobista refleksja. Jeżeli na przejeździe kolejowym, gdzie jest sygnalizacja świetlna dochodzi do wypadku i rozważa się - w kwesti poprawy bezpieczeństwa - ustawić półrogatki czy rogatki lub zorganizować strzeżenie na miejscu, to ja zgłaszam inny wniosek. Na drogach: na skrzyżowaniach lub przejściach dla pieszych, gdzie jest sygnalizacja świetlna i dochodzi do wypadków, to tam też należy ustawić rogatki i “budki dróżników drogowych” żeby strzegli “oszołomów” za kierownicą lub poruszających sie pieszo. To na pewno zmniejszy ilość wypadków – tylko czy to jest właściwa droga ?
boo
Towarowy
Posty: 13
Rejestracja: 19 wrz 2005, 05:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: boo »

hmm dodałbym jeszcze do tego problem ustawiania znaków ostrzegawczych czy nawet stopów na przejazdach kolejowych przez ktróre nie przejażdża żaden pociąg miesiącami- znaki pokazują swoje- w końcu dochodzi do sytuacji że większość kierowców traktuje takie znaki z przymrużeniem oka- sam takie odcinki mijam -ul Szpotańskiego na warszawskim Miedzylesiu jezdnie w dwóch miejscach przecinają tory z postawionymi znakami św Andrzeja i niestrzeżonego przejazdu-żaden kierowca sie nie ogląda a zwalnia troche jedynie poto by nie zgubić kół- takie zachowanie prowadzi do rutyny -tu nie widziałem pociągu od lat ,tu pewnie ktoś zapomnial usunąć znaki itd
Zbigniew Łęgowski
Osobowy
Posty: 72
Rejestracja: 28 lis 2004, 13:29
Lokalizacja: Terespol Pomorski

Post autor: Zbigniew Łęgowski »

Przejazd ten, kiedyś chroniony rogatkami przez dróżnika, został zlikwidowany, i chroniony sygnalizacją. W ramach oszczędności, bo w sumie ruch pojazdów był wtedy znikomy. W między czasie w Polednie powstała fabryka tektury falistej, drogę wyremontowano i stała się ona JEDYNYM dojazdem ciężarówek z towarem. Sam przejazd jest połozony prawie na końcu łuku, zarówno tor i jezdnia znajdują się w przekopie, widoczność praktycznie zerowa.
Leszek Lewiński
EuroCity
Posty: 425
Rejestracja: 24 wrz 2004, 20:13
Lokalizacja: Reda

Post autor: Leszek Lewiński »

Zbigniew Łęgowski pisze:...kiedyś chroniony rogatkami przez dróżnika (...) i [obecnie jest] chroniony sygnalizacją. W ramach oszczędności...
Słusznie. Dróżników należy czym prędzej ZLIKWIDOWAĆ (jak zrobili to jużkilka lata temu np. Czesi i Słowacy). Człowiek to NAJBARDZIEJ ZAWODNY ELEMENT tego systemu. A to zapomni, a to źle się poczuje, spóźni... itd, itp. Skuteczny system ssp (samoczynnej sygnalizacji przejazdowej) jest wolny od tych wad. Ba, jeszcze dyżurnego ruchu lub maszynistę poinformuje w przypadku zaistnienia jakiejkolwiek usterki w urządzeniach.

A co do oszczędności...
Chybione. Zamiast dróżnika potrzebna jest większa ilość monterów automatyki, sprzęt diagnostyczny. A do tego taka instalacja ssp kosztuje - bagatela - 700 000 zł.
L.L.
ODPOWIEDZ